Król Szczurów to była jedna z moich ulubionych książek w latach licealnych. Ekranizajca nie wzruszyła mnie zbytnio.
Na konfrontacjach natomiast w 1988 roku, dostałem olśnienia ujrzawszy film Spilberga na który szedłem niechętnie. Znakomita epicka opowieść i wyborna kreacja tego młodego człowieka, za którą nie otrzymał naturalnie zadnej nagrody. No i oczywiście J. Malkovicz-klasa sama w sobie. Bardzo, bardzo dobre kino.