Szukanie dzieci po wyglądzie - to akurat naprawdę miało miejsce w okresie wojny. Musisz pamiętać, że to lata 40 ubiegłego wieku. Żadnych komputerów, papierowe rejestry, bajzel powojenny, dzieci zamknięte w sobie, nie nawiązujące żadnego kontaktu, często z urazem psychicznym.

Co do typowo amerykańskiego zakończenia, to rzetelnie trzeba przyznać, że w ostatnich kliku latach, coraz więcej filmów kończy się bez happy endu. Myślę, że to stwierdzenie z czasem przejdzie do lamusa. Natomiast w tym filmie, autentycznie chciałem aby to się dobrze skończyło. Naprawdę polubiłem tego chłopaka. I o ile Bale beznadziejnie wypadł w Batmanie, to tu zagrał świetnie.

Nie wiem czy my się znamy CelineMarie, ale mieliśmy identyczną wizje zakończenia:) Chociaż ta zaprezentowana w filmie była całkiem dobra i nie wiem czy był to całkowity happy end.(Spoiler)- Dla mnie Walizka która wyrzuca Jim a potem obraz kiedy dryfuje on na fali jest ewidentnym symbolem wspomnień i traumatycznych przeżyć Jima. Chłopak ma na tyle mocna psychikę by zorientować się że życie wspomnieniami ( plakaty, wydarte zdjęcia, model samolotu) będzie pasmem cierpienia i straty, wiec stara się to wyrzucić z pamięci jak ta stara walizkę i choć na końcu pozostaje ona zamknięta, to i tak dryfuje na powierzchni, tak jak wspomnienia o wojnie które będą powracać kiedy już dorośnie. Dobrze dla tego filmu, że skończył się "szarym happy endem", bo odniosłem wrażenie że gdyby nie matka, nasz bohater zmienił by się w odrętwiałą szarą postać. A tak już w jej ramionach do głosu dochodzi to dziecko które zostało pozostawione samemu sobie, gdzie musiało dorosnąć w kilka dni w tak okrutnym świecie. Teoretycznie wszytko wraca do normy, ale tylko teoretycznie...

Miło mi,że mamy podobna wizje co nie znaczy,że ta w filmie była zła:)
Niestety wojna zawsze pozostawi piętno na psychice, a na dziecko podziała szczególnie i chociaż w tym obrazie nie mamy jakiś szczególnie drastycznych scen to wiadomo,że chłopiec przeżył piekło.
Torain oczywiście masz rację jednak kierowanie się tylko wyglądem nie dawało chyba 100% skuteczności.W filmie widać,że rodzice Jima ledwo go poznali bo się zmienił, a wiadomo,że w rzeczywistości przez kilka lat zmieniłby się jeszcze bardziej,także najpierw powinni dzieci wypytać o dane, a później ewentualnie weryfikować je z wyglądem.Ponadto naiwność tej sceny jest wielka-pewnie było tysiące innych takich sierocińców? a rodzice wcześniej na pewno tysiące razy byli na takich okazaniach, a tu raz ciach i już za pierwszym razem mają z powrotem swoje dziecko.Dobra nie filozofuje,cieszę się,że wrócił do rodziców bo wiadomo,że większość dzieci takiego szczęścia nie miało.Ech wojna...najdurniejsza rzecz na świecie,żeby człowiek niby istota rozumna sam sobie gotował ból ,cierpienie i całe to zło.

Odpowiem słowami piosenki Pearl Jam: " it's evolution baby..." Bo ludzie z natury są autodestrukcyjni. Sad but true :(

Jeżeli zakończenie zaproponowane w filmie uważasz za typowo amerykańskie, musisz wiedzieć, że to zaproponowane przez ciebie jest mega super kosmicznie amerykańskie w najgorszym tego słowa znaczeniu. Ale, jak to sama podkreśliłaś - jesteś kobietą, dlatego łaskawie ci wybaczam :-)