Jak odebraliście zakończenie filmu? Ostatnią scenę? Nie chcę spoilować, ale... czy to na
pewno była jawa?
>>> UWAGA SPOILER <<< >>> UWAGA SPOILER <<< >>>UWAGA SPOILER >>>
I to jest piękne w tym zakończeniu. Od naszego postrzegania rzeczywistości zależy koniec historii, mocna rzecz! Ja wybieram jawę, bączek zawahał się… Cobb zasłużył na zjednoczenie z dziećmi.
>>> UWAGA SPOILER <<<
Także uważam, że był na jawie choćby z tego powodu, że ten biznesmen azjata nie był już ranny
Nie był ranny, ponieważ... to mógł być kolejny poziom (pod)świadomości.
Sam nie wiem co o tym myśleć, ale ten ostatni moment filmu oddawał całe jego piękno i sens - moja ulubiona scena.
SPOILER
Ja bym raczej powiedział, że wszystko od początku filmu to były kolejne stopnie podświadomości (zbieranie ekipy również) - a tym najwyższym stopniem była pierwsza scena (ta, w której Cobb zostaje wyłowiony z morza i dlatego wie co w przedostatniej scenie powie Japończyk). Najniższym stopniem mogła być przedostatnia scena - co wskazywałoby na to, że teraz jest gdzieś po środku, lub ostatnia co wskazywałoby, że teraz jest w Limbo, ponieważ wyobraził sobie twarze dzieci. Bączek się zachwiał, ale nie wywrócił. Film daje duże pole do interpretacji, za co jest duży plus. Być może doczekamy się drugiej części, czego osobiście bym nie chciał, bo wątpię aby przebiła tę.
/SPOILER
Nie rozumiem tylko fenomenu tego filmu. Jest dobry, to na pewno. Można się pokusić o stwierdzenie, że jest bardzo dobry. Rewelacyjny? Nigdy. Nie jest to genialny film, ani żadne dzieło kinematografii. Zdecydowanie jeden z lepszych w tym roku, ale czy najlepszy? Pomysł świetny, ale potencjał troszkę zmarnowany. Tak to już jest, że w dzisiejszych czasach widz nie jest wymagający, co doskonale obrazuje ocena filmu. Jednakże, o gustach się nie dyskutuje, a to są po prostu moje przemyślenia. Tak czy inaczej, z czystym sumieniem mogę polecić film każdemu!
sam sobie odpowiedziałeś,fenomen filmu opiera się na tym samym poczuciu jakie wywołuje w nas oglądanie dowolnej relacji sportowej.skoro komuś dana dyscyplina wychodzi ,pozornie ,bez wysiłku to jest najprostsza dla nas do wykonania czynność- syndrom mistrza.
ale tak pojmowany fenomen to zjawisko powszechne dla dzieci z płycizn.
incepcja jest filmem wyzwaniem dla odbiorcy,a tylko żenujący poziom wykształcenia skazuje ten film na zaliczenie dla każdego,a im kto bezczelniejszy tym wydaje bardziej lakoniczne oceny.
inwazja barbarzyńców trwa w najlepsze,i za to chwała nolanowi,że potrafił stworzyć film ,który dzieli już nie na daltonistów i poprawnie widzących,na białych i czarnych,dojrzałych i niedojarzałych ,ale na idiotów i potrafiących zadawać pytania na które nie ma odpowiedzi.
A nie uważasz, że ten film jest po prostu bardzo dobry i... nic więcej? Oczywiście, Tobie może wydawać się genialny, a komuś innemu słaby. Gusta. Chodzi mi bardziej o to, że większość przeciętniaków uważa ten film za wielkie odkrycie, podczas gdy on tak naprawdę nie jest mocno oryginalny. Co więcej, daje taką swobodę w interpretacji, że miejscami można pomyśleć i scenarzyści i reżyser sami nie wiedzieli co chcą przekazać. Taka sztuka dla sztuki.
a w którym miejscu tak pomyślałeś,że 'scenarzyści i reżyser nie wiedzieli co chcą przekazać '?
ps.wiem ,że to żaden obowiązek czytać listę płac po filmie ,ale chyba wieść gminna o tym niesie ,gdzieniegdzie ,że scenarzysta i reżyser to jedno w incepcji.
schab.na.h pozwol ze cie o cos spytam. co oznaczaja fragmenty twojej wypowiedzi ktore zacytuje???
1 "fenomen filmu opiera sie .....wykonania czynność- syndrom mistrza." to porownanie nijak sie ma do tresci filmu albo ja nie rozumiem wogule co chciales przekazac.
2 " a tylko żenujący poziom wykształcenia skazuje ten film na zaliczenie dla każdego " to juz wogule jakas abstrakcja jak dla mnie
co do samej pochwaly filmu i rezysera to sie zgadzam
nie bierz tego za atak poprostu jestem ciekaw twojego wyjasnienia
pozdr
To było lobby czy jak to nazywali.... ze jak się nie zbudzisz Twój umysł będzie roślinką.... a jak się okazało ten stan trwał bardzo krótko w czasie rzeczywistym... i znaleźli sposób by się z niego wydostać... To logicznie przecież
Moim zdaniem nie ma tu żadnego pola do wyboru. To musiał być sen, bo dzieci były ciągle w tym samym wieku.
Po pierwsze nie było powiedziane w filmie, jak długo Cobb ukrywał się po świecie, a po drugie dzwonił do swoich dzieci bezpośrednio przed rozpoczęciem operacji, a po rozmowie tej można było wysnuć, że były one bardzo młode (niemożność zrozumienia pojęcia śmierci mamy i te prezenty ...).
Ja myśle że to była jawa bo bączek jakby kończył się kręcić ;) chociaż kto wie..
Mogły to również być wstrząsy w wyższych partiach snu, dlatego bączek się zachwiał ale uważam że powrócił do rzeczywistości.
Też myślę, że powrócił do rzeczywistości.
Btw. Po co używacie terminu "jawa"? Tego nawet nie ma w Google bo albo wyskakuje jakaś wyspa albo java update xD
Nie słyszałeś np. takiego sformułowania jak "śnić na jawie"? ;) Wyraz istnieje i jest poprawny,więc nie widzę powodu,żeby go nie używać.
Jak już ktoś wyżej napisał, czemu zatem dzieci w ostatniej scenie są w tym samym wieku co we wspomnieniach?
SPOILER
Jeżeli o mnie chodzi to niestety ale uważam, że była to tylko jego wyobraźnia... choć także wolałbym, żeby była to jawa ;)
1. Gdy się wybudził wszystko był "idealne" - wszystko zagrało a on bardzo szybko znajdował się w kluczowych momentach: telefon Saito, lotnisko, dom, dzieci...
2. Bączek nie przestał się kręcić - ja po takim czymś sprawdziłbym na jego miejscu czy na pewno nie śnię.
3. Scena z dziećmi - zanim na niego spojrzały była to DOKŁADNIE scena z jego wspomnień. Dzieci były w tym samym wieku, tak samo ubrane, bawiły się dokładnie tak samo. To wszystko raczej nie jest możliwe.
4. Saito - scena gdzie go miał wydobyć ze snu była dokładnie taką samą jak na początku. Miałem cały czas wrażenie, że to tylko jego wspomnienia. I od tego momentu dalej to już tylko jego wspomnienia + wyobraźnia.
Natomiast zwracając uwagę na punkt drugi - wydaje mi się, że on już nie chciał wiedzieć czy to sen czy nie. Miał dość i zostawił bączka. Ale tego nie wiemy, to tylko moje przypuszczenie :)
Rownież skłaniam się do opcji ze snem. Główny argument to, Cobb mówił, że eksperymentował z żoną z poziomami snów, więc podejrzewam że byli na poziomie większym niż jeden w scenach z własnym miastem. A potrącenie przez pociąg mogło cofnąć ich tylko o jeden poziom.
Przyjmując za prawdę opcje ze snem, można ciekawie spojrzeć na postać Ariadne, jako projekcji zdrowego rozsądku Cobb'a (trochę taki wytwór układu immunologicznego świadomości). Dziewczyna dziwnie mocno interesuje się Cobb'em, próbuje zrozumieć jego problemy psychiczne i stara mu się pomóc.
Ja sądzę, że to jednak rzeczywistość.
Gdyby to był sen to bączek by się nie zawahał.
Reżyser nie pokazał sceny upadania bączka, żeby wzbudzić w widzu wątpliwości (co ostatecznie wpłynie pozytywnie na ocenę filmu) oraz pewnie dlatego, żeby zostawić sobie furtkę do 2 części (mimo jego deklaracji, że 2 części nie chce).
Szara rzeczywistość.
1. Bączek w śnie zawsze chodził idealnie, a teraz się zawachał
2. Leo wiedział jak się tam znalazł. Znał początek snu (wiedział czemu był w samolocie, czemu się tam obudził itd), co było jedną z zasad odróżniania rzeczywistości od snu - w śnie zawsze jesteś w środku wydarzeń i nie pamiętasz początku
Sen.
Zgadzam się na 100% z mateuszem.
To nie prawda Xnobelx że się nie pamięta przeszłości. Przecież w końcu jak dopytywał wkręcanego "dziedzica" skąd się tu wziął udowadniając mu że to sen - ten sobie w końcu przypomina że go porwano i wieziono samochodem zaraz przed ....tak samo Cobb pamięta że był we śnie i się rozgląda ...a to że wszystko poszło tak gładko aż pachnie LIMBO.
W końcu 2ga część to że całą banda zchodzi aby uwolnić Coba i Japończyka z ich odchłąni...
czy ktoś oprócz mnie ma może wrażenie, że wcale nie przeprowadzali incepcji na Fischerze tylko na Cobbie?
Ja mam!
Aż nadto pomysłów na to, dlaczego właśnie taki scenariusz wydaje mi się całkiem prawdopodobny.....
Ad.2. Sen mógł się zacząć wcześniej, juz w drugiej scenie filmu gdy wykonują pierwsze zadanie, ale czy wie jak tam sie znalazł (po wybudzeniu) to już nie jest powiedziane.
Mam wrażanie, że sami autorzy scenariusza sami nie wiedzą czy koniec filmu ma miejsce w rzeczywistości :)
A nikt nie pomyślał że jednak żona Cobba miała racje i skacząc z budynku się uwolniła a on został uwięziony w jeszcze jednym śnie
W takim razie pojawia się pytanie, czemu go nie wybudziła, wracając do rzeczywistości powinna znać sposób bo przed akcją się umawiali zawsze. :)
Czy bączek kręciłby się nadal czy przestał to i tak nie ma znaczenia - Cobb znalazł go w sejfie swojej żony w ich wspólnym śnie ;)
Jeśli inna osoba dotknie totemu przestaje on działać, bączkiem cobba kręcił stary saito więc chyba nie ma już znaczenia w ostatniej scenie czy bączek się wywróci czy nie, więc cobb odchodzi i tez na niego nie patrzy. chyba że mistrz Nolan zapomniał o zasadzie totemu (nie sądze), teraz nabija się z wielkich znawców teorii spiskowych zastanawiających się czy bączek upadnie czy nie.
troche zdezorientowany byłem bo bączek dosłownie pół sekundy przed zakończeniem filmu tak jakby zbierał się do przewrócenia... moim zdaniem Cobb się jednak zagubił.. to obudzenie w samolocie to było to zagubienie, niby jakim cudem wyszedł z 3 snów bez żadnego kicka ani nic, i obudził się w samolocie sam z siebie ? Był przekonany że to jawa a tak naprawdę był to sen ale nie spojrzał na bączka ponieważ albo dla niego nie miało to już znaczenia, albo był przekonany że to jawa. Ostatni moment wskazuje na to że to był sen ze względu na to że scena z dziećmi była dokładnie taka sama jak poprzednie. Ogólnie...skomplikowany film :P
Również mi się tak wydaje. Ta scena po "wybudzeniu" w samolocie była jakaś nierealna, wszyscy zachowywali się jakoś dziwnie.
Dodatkowo, jeśli dobrze pamiętam, nie występuje w niej Arthur - przypadek?
Potem, gdy Cobb wszedł do domu, dzieci były dokładnie w takiej pozycji jak w jego wspomnieniach (choć to może nic nie znaczyć).
Bączek się kręcił bardzo długo, dotychczas mijało kilka sekund, zanim się przewrócił. Tutaj się kręcił i kręcił. Scenę ucięli w takim momencie, że nie można mieć co do tego pewności.
Z tego co ja pamiętam, to w samolocie wybudził się z 4 snów (!) Po kolei:
Sen 1. Porwanie dziedzica + rzekome tortury Browninga;
Sen 2. Bar + przejście do 3 snu w pokoju hotelowym
Sen 3. Twierdza w śnieżnym krajobrazie + sejf dla młodego Dziedzica
Sen 4. Wejście do snu postrzelonego Dziedzica - tam Cobb spotkał Mal, która więziła Dziedzica.
I tam został Cobb - w 4 śnie i z niego wybudził się bezpośrednio. Gdy Ariadne wychodziła z 4 snu i rozpoczynała wybudzanie w 3 a później w 2 śnie, powiedziała do Cobba aby znalazł Saito - on również znajdował sie w 4 śnie. I rzekomo to właśnie z 4 poziomu Cobb i Saito wybudzili się w samolocie.
Osobiście uważam, że ostatnia scena była snem ze względu na dzieci - ten sam albo bardzo podobny ich wiek, niemalże ta sama odzież oraz ich zabawa w ogrodzie, w którym pod koniec odwracają się do Cobba - ta scena powtarza się przez cały film (dzieci odwracają sie tylko w końcowej scenie) z dziećmi w ogrodzie.
Cobb nie został w 4 śnie, utopił się w samochodzie, po czym trafił do 'limbo' i tam został odnaleziony przez ludzi Saito
Czy aby na pewno? Biorąc pod uwagę dyferencjał czasu pomiędzy kolejnymi poziomami (12-sto krotność), nie upłynęło wystarczająco dużo czasu, aby Cobb się utopił. Pod wodą był na 1 poziomie a akcja z Mel, Ariadne i Fisherem miała miejsce na poziomie 4. Musiałoby upłynąć co najmniej kilka dni (jeżeli nie tygodni), aby mógł się utopić 3 poziomy wyżej.
Ja tak to przynajmniej widzę.
Zauważ, że Adriana i Fisher wyskoczyli z okna gdy grała muzyka. Cobb mógł zostać we śnie kilka jeszcze kilka godzin dopóki nie wpadł w 'limbo', co i tak jest nie do porównania z Saito, który już przesiedział w 'limbo' parędziesiąt lat. Gdy ekipa weszła w czwarty sen, samochód był już w powietrzu. Zauważ też, że Cobb został znaleziony na plaży, analogicznie do jego retrospekcji z Mel, gdzie również wylądowali na początku na plaży.
"Totem" nie był magiczny - inni mogli go spokojnie dotykać. Chodziło tylko o to, żeby ktoś inny nie potrafił "podrobić" totemu właściciela - to tak jak z kluczem, ma sens tylko wtedy gdy mają go właściciele ;) taka daleka analogia ale generalnie o to chyba chodziło ;)
dodam jeszcze do swojej wypowiedzi umieszczonej wyżej, że kolejnym szczegółem który dowodziłby tego, że ostatnia scena to zagubienie Cobba jest scena ostatniego przebudzenia w samolocie... zauważyliście że Fischer nie rozpoznał nikogo z "kumpli" ? Czy nie jest to dziwne ?
Sa dwie teorie na temat Fischera: Oczywiscie ze ich rozpoznawal ale brał ich za postacie jedynie ze snu i oczywistym jest ze nie rzucal im sie na szyje krzyczac, " ej chlopaki wlasnie mi sie sniliscie dajcie grabe", druga to, ze on był jedynie we snie Cobba jak i pozostali bohaterowie. Cobb snił o powrocie do domu bedac w Limbo i to były wszystko JEGO projekcje
bardziej prawdopodobna jest wersja druga..wszyscy obudzili sie poprzez kicka a Cobbe obudził sie z incepcji sam z siebie..stawiam 80 do 20 ze film od momentu obudzenia sie Cobbe w samolocie to jest limbo Cobbiego.
jest jeszcze trzecia - nie dziwiło go wcale że śnili mu się ludzie z którymi siedział w pierwszej klasie i których widział przed zaśnięciem
oraz 4 - nie każdy sen się pamięta
jest także piąta - że ofiara jeśli nie zorientowała się że nią jest ,poprostu nie pamięta tego co się dzieje we śnie - gdyż pamietajcie to nie jest zwyky sen a zarówno jego świadomośc jak i podświadomość zostały oszukane
Hmmm, podsumowujac wszystkie fakty opierajac sie jedynie na wydarzeniach z filmu a nie na domysłach co wydawało mi sie ze widzialem, Nolan celowo i z premedytacja serwuje nam zakonczenie w ktorym nie da sie JEDNOZNACZNIE stwierdzic czy Cobb budzi sie rzeczywiscie w REALU czy po prostu jest to kolejny level jego SNU.
1.Cały film mogł byc jednym dlugim podzielonym na levele snem dowolnego bohatera
2. Cobb rzeczywiscie mogł miec zespol i od chwili uspienia u chemika mogł miec sen o calej akcji oraz powrocie do dzieci
3. Mogł tez wcale nie miec dzieci a jedynie stworzył ich projekcje przebywajac w Limbo z Mal, gdyz ona nie czuje potrzeby wyrwania sie z Limbo przez 50 lat a zauwazcie Cobb rowniez o nich nie mysli (50 lat w Limbo to faktycznie 50 lat do przezycia, nawet pokazali ich jako staruszkow) dopiero jako staruszek mysli o wyrwaniu sie z Limbo, prawdopodobnie do projekcji dzieci, ktorych na prawde mogl nie miec.
4. wszystko to moze byc rowniez projekcja (sen) Saito, ktory marzy o zastopowaniu konkurencyjnej firmy Fischera, i to TYLKO ONI moga byc prawdziwi w tym filmie, reszta to tylko jego SEN
5 Wszysto powyrzsze to oczywiscie spekulacje a wszystkiemu jest winien BĄCZEK, ktory moze upada a moze sie kręci, to wie tylko Nolan lub tez nie mogł sie sam zdecydowac co zrobić z biednym COBBEM :))
bączek nie jest niczemu winien :) to tylko taki znak STOP dla widza, który widząć upadający bączek stwierdziłby ok mamy Happy end - a tak zaczyna myśleć i zauważać że rozwiązań może być kilka, a może tylko jedno ale inne niż z początku się wydawało
gdyż nawet jeśli bączek by upadł to jeszcze nie znaczy że Cobb wrócił do rzeczywistości i swoich dzieci :]
a ja uwazam, ze własnie ten totem jest tu celowo ukazany jako własnie bączek i nie przez przypadek. Nie twierdze, ze baczek decyduje o zakonczeni tylko twierdze ze wlasnie uzycie takiego totemu a nie innego jest celowe aby nie serwowac jednoznacznego zakonczenia
1. czas krecenia sie nie jest sprecyzowany (moze upadac po np 20 minutach krecenia sie)
2.gdyby upadł po kilku sekundach to zgodnie z twierdzeniem Cobba jestesmy w REALU, gdyby nie kolejny fakt rze to cholera nie jego totem tylko Mal :))
3. bączek od samego poczatku jest bezuzyteczny i zgadzam sie ze tylko CELOWO wprowadza zamęt i jest narzedziem to wykreowania OTWARTEGO ZAKONCZENIA.
4. PODAJCIE PRZYKŁADY BARDZIEJ NIEJEDNOZNACZNEGO PRZYKŁADU TOTEMU OD bączka :)
Nie jestem pewien czy to ze baczek sie zachwial mowi o tym ze on byl w realu. Kiedys ta scene trzeba bylo skonczyc, a gdyby skonczylo sie w momecie jak baczek sie ladnie krecil to znow bylo by raczej jasne ze to dalej sen.
Chcialo by sie zapomniec o tym filmie i zyc dalej bo czlowieka meczy taka rozkimina a z drugiej strony chcialo by sie ogladnac ten film po raz 3 :D
Ad. 4.
Czyż nie była bardziej niejednoznaczna kostka Artura? W przypadku bączka Cobba przynajmniej było wiadomo, jakie zachowanie totemu co oznacza. W przypadku kostki czy pionka szachowego Ariadne nawet tego nie jesteśmy w stanie obiektywnie stwierdzić. To, czy oni są we śnie czy nie mają poznać po OBSERWACJI totemu i określeniu czy jest on 'prawdziwy'. To jest dopiero miazga.
Poza tym totemy, totemami - ostatnia scena dzieci w ogrodzie, w podobnym (jeżeli nie w tym samym) wieku oraz odzieży co na początku filmu. To wspomnienie przewija się wielokrotnie w filmie a w ostatniej scenie Cobb po prostu się już przed tym nie broni. Pozwala sobie na spojrzenie na twarz dzieci.
Tak jak już tutaj pisano - nagłe wybudzenie Cobba z 4 poziomu (!), bez żadnego 'kicka' oraz przejście pomiędzy scenami lotniska i domu. Więcej realizmu było pokazane w obrazach reprezentujących sny, niż w jego końcówce (!)
z 4 poziomu ? A to nie było tak:
1 poziom - gdy padał deszcz, porwanie fishera
2 poziom - hotel, i akcje z korytarzem
3 poziom - Śnieżna Sceneria, Sejf dla Fishera
4 poziom - tam cobb powiedział mal że dokonał na niej incepcji, fisher i ariadne skoczyli z budynki i sie obudzili w 3, a cobb umarł i wpadł w limbo
Tam gadka z starym saito, gdy sie dowiadują że to limbo saito siega po broń i Cobb sie budzi.
Choć dla mnie to wszystko to i tak byl sen ;P