W morzu takich tandet jak "Hostel", "Wrong Turn" czy "Darkness Fall", "Inni" to prawdziwa perełka. To powrót to tradycji horrorów, w których nie liczyły się efekty specjalne czy litry wylanej krwii. Tu najważniejszy jest klimat! Zero efekciarstwa, wielkich gwiazd (poza Nicole oczywiście), wyszukanych ujęć a mimo to film straszy jak cholera. No i nie wypada nie wspomnieć o ciekawej, oryginalnej i zaskakującej fabule! To naprawdę rzadkość w tego typu filmach. Jest więc promyk nadziei dla fanów horrorów którzy mają już dość popłuczyn w stylu filmów wspomnianych na początku. Skoro powstał jeden taki film, może powstanie więcej?