Roger Corman o segregacji rasowej na amerykańskim Południu: w czasie, gdy do "białej" szkoły w małym miasteczku wysłani zostają pierwsi czarnoskórzy uczniowie, na miejscu zjawia się tajemniczy osobnik, który zaczyna podburzać miejscowych do odrzucenia "haniebnych reform".
Na tle reszty produkcji ze stajni legendy kina klasy B., "Intruder" znacząco się wyróżnia: nie jest to tandetny horror, ani tania eksploatacja, tylko nakręcony całkiem serio dramat społeczny, miejscami zahaczający lekko o thriller. Rzecz jest nieźle zagrana (uwagę zwraca w szczególności bardzo dobra rola młodego Shatnera), oparta na porządnym scenariuszu, przez co braki budżetowe schodzą na dalszy plan i nie są aż tak widoczne. Co prawda, film zdążył się nieco zestarzeć, niemniej warto sprawdzić, jak wygląda kino "zaangażowane" w wydaniu cormanowskim.