Oglądając pierwsze 20 minut Yip mana obawiałem się że to jeden z wielu niczym nie
wyróżniających się azjatyckich filmów o sztukach walki z bohaterami o wręcz nadludzkich
zdolnościach. Na szczęście bardzo się myliłem :-).
Cały życiorys Yip mana widać , że został bardzo ubarwiony , czemu nie mam żadnych
sprzeciwów , bo oceniam w kategorii film , a nie czy jest przekłamanie czy też nie - o tym
jakim był człowiekiem wiedzą ludzie którzy go znali i to im zostawmy ocenę jego osoby.
Zacznę od najlepszego elementu tego filmu czyli scen walk - absolutne mistrzostwo ,
wszystkie uderzenia wyglądają realnie i skutecznie , praktycznie żadnych nierealnych
akrobacji , a to wszystko świetnie połączone genialną choreografią .
Kolejną rzeczą jest świetna orientalna muzyka , dzięki której możemy jeszcze bardziej
wczuć się w klimat filmu .
Również na uwagę zasługuje gra Donnie'go Yena , świetnie się go ogląda w roli
honorowego , "czystego duchowo" , spokojnego i chętnego do pomocy innym - mistrza
Yipa .
Poza drobnymi przekombinowaniami służacymi do bardzo mocnego pokazania jaką
honorową postacią jest Yip man , tylko jedna rzecz mi się nie podobała a mianowicie -
wątek z tymi bandytami którzy wyzywają wszystkich mistrzów na pojedynek , według mnie
było to kompletnie zbędne , ponieważ pokazało to wszystkich mistrzów z Foushan jako
"sieroty" które nie potrafią walczyć z bandytami , a Yip mana jako jedyną nadzieję miasta ,
kompletnie niepotrzebny wątek i na dodatek mało ciekawy.
Myślę że mogli wybrać jakiś ciekawszy fragment życia mistrza lub po prostu jakiś bardziej
interesujący wymyślić.
Podsumowując jest to naprawdę film godny polecenia , błędy w trakcie oglądania są
mało rażące i nie wpłyną na oglądany obraz , a klimat filmu naprawdę czuć , no i jak już
pisałem wyżej sceny walk to bezwzględnie najlepszy element filmu.
Pozdrawiam