Zacznę od tego, że byłem w sali kinowej kompletnie sam, ale sądząc po recenzjach innych to chyba już norma. Film był dla mnie świetny, bo podszedłem do niego zupełnie na luzie. To film, który ma bawić jest komedią, a nie arcydziełem. Jest prosty i lekki, wiem, że dużo w nim pustych dialogów i gra aktorska nie jest zbyt profesjonalna, ale sam w sobie mnie bardzo urzekł. Nade wszystko jest to polityczna satyra, tego co się na świecie dzieje. Pełno w niej politycznych podteksów, szczególnie jeśli chodzi o Stany Zjednoczone. Sesje ONZ u mnie wywoływały salwy śmiechu, a totalnie mnie rozbawiła flota satelitów państw ONZ. Jest dużo aluzji, jest plakat wyborczy Obamy, jest stacja bojowa USA oczywiście George W. Bush. Muzyka również była znakomita, nie wiem czy wiecie, ale w tle było słychać muzykę Wagnera, szczególnie Walkirę, dla niewtajemniczonych Hitler kochał muzykę Wagnera i często jej słuchał podobnie jak nazistowska elita. W wracając do nazistów, to też widać było ich parodię. Podobał mi się fragment jak Adler z Dumą przynosi Renate papierek z Departamentu Czystości Rasy(w III Rzeszy był na prawdę taki urząd) i mówi, że ich dzieci będą idealnymi Aryjczykami. Motywacja hymnem również mnie rozbawiła.
Osobiście polecam te filmy i może mnie część zje ale mnie się bardziej podobał ten film od Bękartów Diabła(film nudny i gdyby nie Waltz uważałbym go za największą porażkę w dziejach kina).