PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=472258}
5,4 44 tys. ocen
5,4 10 1 43969
5,0 24 krytyków
Iron Sky
powrót do forum filmu Iron Sky

Ironiczne niebo

ocenił(a) film na 6

Czasy beztroskiego exploatation i grindhouse'ów świat ma już dawno za sobą ... niestety.
Rzadko trafia się w kinach film oparty na równie pokręconym pomyśle i nie próbujący być
na siłę hollywoodzką papką. Amerykanie nie zrobią wielkoformatowej kampowej
historyjki w kampowym stylu, bo żaden producent w taką mieszankę nie uwierzy i jej nie
sfinansuje. Tym bardziej obiecujące były kolejne wiadomości z planu "Iron Sky" o
budującym fakcie dopięcia budżetu z pieniędzy samych fanów (to chyba jeden z niewielu
filmów który fanów zyskał sobie jeszcze przed powstaniem) nie wspominając. Opinie ze
świata mówiły o udanych efektach i niespodziewanie atrakcyjnej wizualnie ostatniej
bitwie, ale też mówiły o wielu żartobliwych odniesieniach do polityki i kultury. "Iron Sky"
mógł być zatem naprawdę zabawnym, inteligentnym i efektownym widowiskiem i to
zrodzonym na genialnym w swej absurdalności pomyśle...

Tak jak cała otoczka kampanii "Iron Sky" mnie skutecznie nęciła przed obejrzeniem, tak
też skutecznie zniechęcała mnie do opuszczenia sali kinowej. Świetne kostiumy,
świetnie dobrana obsada, wciąż kołatająca się po głowie "B-mashina" Laibachu oraz
wspominany Gotterdammerung oraz dodatkowo po drodze prztyczki w nos w kierunku
zakulisowej polityki międzynarodowej, PR-u, czy samych nazistów, a wszystko w
atrakcyjnym wizualnie Snyderowskim stylu. Można by zatem zapytać "czego chcieć
więcej?"...

"Iron sky" w pierwszej kolejności jest pastiszem. Jest w nim zatem sporo humoru
opartego na filmowych kliszach (przypadkowe spotkanie na ulicy, filmowe potknięcie w
ważnym momencie), kuluarach politycznych (kampania Sarah Paulin, sztab kryzysowy)
czy stereotypach (nazistowskie heilowanie, czy czarna blokowa kultura). Sęk jednak w
tym, że humor filmu jest bardzo toporny. Kilka żartów schodzi dosłownie poniżej pasa,
część to suchary które przez tempo opowiadania nie wypalają. Część jest faktycznie
dobra (parodia sceny z "Upadku", czy lądowanie na księżycu) i pozwala zachować wiarę
w twórców, ale też niestety są one skupione w pierwszej części filmu. Od połowy filmu
żarty stają się rzadkością, a te które tam umieszczono są kiepsko podane (choćby
maniera "Paulin" zagłuszająca każdą puentę irytującym charakterem postaci).

Strona wizualna to jednak przyzwoita robota. Może nie jest to Snyder, ale jest też nieco
lepiej niż w "Kronikach mutantów". Lokacje naziemne nie wyróżniają się niczym
szczególnym, ale za to archaiczne technologie księżycowej bazy, odpowiednio
przykurzone mundury oraz charakteryzacje filmowane na zielonkawym tle potrafią
zaimponować. Równie atrakcyjnie prezentują się znane ze zwiastunów sterowce i
Haunebu oraz mechanizmy Goettersdammerung. Nawet Bush prezentuje się okazale.
Tu z kolei problem polega na tym, że choć pojedyncze elementy prezentują się świetnie,
sposób ich użycia w finale rozczarowuje. Rozumiem umiarkowany rozmach, ale
prawdopodobnie większość scen kosmicznych widzieliśmy w zwiastunach. Ostateczny
cios i finał jednego z ważniejszych statków również mocno rozczarowuje wobec jego
potencjału (zwłaszcza że zniszczenie tego drugiego byłoby zabawniejsze)

Zdziwiła mnie również muzyka. Po zespole Laibach - a przynajmniej po tych kilku
utworach które znam - spodziewałem się drapieżniejszej i bardziej marszowej muzyki.
Tymczasem score "Iron Sky" z rzadka uderza w takie tony. Zabrakło też skutecznie
zdobywającej rzesze wyznawców "B-mashiny". Spodziewałem się, że muzyka będzie
prowadzić ten film, może czasem będzie się gryźć z nim lub zanadto będzie przypominać
składankę przebojów Laibach, ale tak ... hm.. zachowawczej muzyki nie spodziewałem
się nigdy.

"Iron Sky" niestety srogo mnie rozczarował. Pomysł bazowy był świetny i nawet autor miał
kilka kolejnych świetnych pomysłów na rozwinięcie tematu. Zabrakło jednak
sensownego pomysłu na zakończenie, a także doświadczenia ekipy. Puenta tak
kampowego filmu zmierzająca w kierunku dość nachalnego przesłania, zamiast taniej
zgrywy to też kolejny chybiony pomysł twórców. Wielka szkoda, że po pierwszej połowie
(nie tak znowu genialnej) film tak drastycznie obniża loty.
2-/5

PS.
Film jak film, ale przynajmniej "B-mashina" pozostanie. Tu moja ulubiona wersja klipu, z
której ok. 1,5 minuty scen w kinie nie uświadczymy: http://www.youtube.com/watch?
v=GknR0Nnfkcw