Przy całej prześmiewczej wymowie, parodii amerykańskiego stylu rządzenia i życia, naśmiewania się z USA, ONZ, spotkań międzynarodowych na szczycie, parodii "Upadku" czy lekki śmiech z Alberta Einsteina, to końcówka jest mega-poważna i smutna, daje do myślenia. Kończy się jak film katastroficzny z poważnym przesłaniem.