Rozumiem, że dla wielu ten film może wydawać się beznadziejny (motocykle na księżycu i międzygwiezdne sterowce) ale ja zauważyłem w nim bardzo interesujące połączenie amerykańskiego i debilnego niemieckiego humoru. Jest to miła odmiana i dowód na to, że i Niemcy jak i Amerykanie potrafią się z siebie śmiać.
Pani Prezydent jak i całe zgromadzenia ONZ wymiatają.
Ten film jest beznadziejny w każdym wymiarze. Nie jest to s-f (chociaż mógłby być, gdyby się postarano); nie jest to komedia, bo humor jest debilny (coś jak Jackass - jeżeli kogoś śmieszy rzyganie - ten sam poziom humoru); nie jest to nawet parodia (najlepsze parodie są z Leslie Nielsenem - to są prawdziwe parodie i śmieszne).
Kwestia gustu, Targanie łacha z obecnych trendów kampanii wyborczych i możliwości ich ewolucji do mnie przemawia a nawet śmieszy. Wyśmiewanie polityki międzynarodowej i zachowań przedstawicieli niektórych państw a w szczególności USA z rady ONZ też mnie rozbawiło. Efekty specjalne również zasługują na duży plus. Chodzi mi o to, że sam główny wątek nie jest najważniejszy w tego typu filmach. A i nie śmieszy mnie rzyganie w Jackass, ale przyznaje widziałem nie jeden odcinek.
Ja się nie zgodzę:
1) jest to s-f pełną gębą! Wspomniane przez verigut'a motocykle na księżycu oraz międzygwiezdne sterowce są wyśmienitym przykładem. Poza tym były potyczki w przestrzeni kosmicznej, latające spodki oraz super-broń, która ukruszyła księżyc. Czyż to nie s-f?
2) humor to sprawa indywidualna. Jedni będą się śmiać na głos, a inni pukać w głowę i płakać z zażenowania. Mi osobiście podeszły humorystyczne wstawki w filmie :))
3) parodii chyba nie zczaiłem, więc się nie wypowiem :D
Co do parodii, była to scena z panią od PR prezydentowej i wzorowała się na filmie: Upadek
ps: świetne kino gdzie po seansie daje trochę do myślenia...