Współczesny kontynuator dziedzictwa zapomnianych komedii purnonsensowych z lat '80 i '90. Już dawno nie było czegoś co tak sympatycznie rozwinęło by humor i żart rodem z "Czy leci z nami pilot", "Naga broń" czy "Hot shots". Wszystko to okraszone niezwykłym pomysłem na fabułę czyli nazistami "po ciemnej stronie.." (samo w sobie niezłe) ale też imponującymi reminiscencjami. Po prostu urocze są te motocykle z przyczepką, gramofony czy Schmeissery na ..księżycu. Ubiorów i zachowań nie licząc :) Osobnym atutem jest połączenie ww. konwencji z elementami współczesnej polityki. Potraktowanie potencjalnej wojny jako ew. narzędzia wyborczego w stylu głupawych polityków (S.Palin) jest po prostu cudne. Do tego groteskowo przerysowana Konfederacja Narodów Zjednoczonych - uśmiech sam w sobie. Kilka niezwykle dobrych scen z podtekstami: agitacja murzyna na ulicy, przesłuchanie na posterunku, międzynarodowe stacje kosmiczne.. Zaskoczyło mnie, że ta komedia nie jest taka prosta jak jej protoplastki. W przypadku tego filmu trzeba czytać między wierszami znacznie częściej a nawiązania do współczesności są bardziej intelektualne niż mogą się pozornie wydawać.
I ja:)
Dochodzą jeszcze nawiązania scen do innych filmów. Kto nie oglądał np. upadku to sceny z trzęsąca się ręką i zdejmowaniem okularów nie zinterpretuje.
Do tego świetna ścieżka dźwiękowa, chyba jedna z najlepszych moim zdaniem.
Film który co kilka lat można sobie znowu zobaczyć:)