Rzadko zakładam nowy temat, ale nie ma obecnych do których można się merytorycznie
podczepić odnośnie FXów. Nie chodzi mi o ilość czy jakość wykonania samych efektów
specjalnych, ale niech mi ktoś z fizyką obeznany odpowie jakim cudem w kosmosie może
być słyszany jakikolwiek dźwięk? :/ Do rozchodzenia się dźwięku NIEZBĘDNY jest ośrodek
sprężysty, który mogą stanowić: ciecze, gazy, tudzież ciała stałe, ale nie z pewnością
kosmiczna próżnia. 105% filmów z tematyką kosmiczną ignoruje ten fakt, nawet bardziej
poważne produkcje. Jedynie będąc wewnątrz jakiegoś pojazdu itp. można usłyszeć
oddziaływanie bezpośrednio mechaniczne wewnątrz, ale nie np. dźwięk silników
rakietowych czy jak w trailerze odgłosów rozkładającego się działka; hje hje! Jeśli element
wydający dźwięk nie jest połączony z odbiorcą poprzez ośrodek sprężysty to będzie głucha
cisza i dla mnie ona była by idealnie realistyczna i przejmująca.
Przepraszam wszystkich fanów świstających w kosmosie blasterów czy ryku silników
jonowych ;) ale fizyka to fizyka.
To nie do końca prawda, gdyż jeżeli przedmioty będące w próżni(próżnia nie jest absolutnie pusta) osiągają różne temperatury a w środku tych przedmiotów występują warunki pozwalające na słyszenie dźwięków to wg niektórych naukowców próżnia może się poddać. Inni skolei tłumacza(i tu już są dowody) to tak że jeżeli jeden przedmiot w kosmosie wydaje dzwieki w sobie i ma nadajnik a drugi oddalony od niego ma odbiornik to ten co ma odbiornik sobie usłyszy wiec kamera umieszczona w kosmosie wysposażona w odbiornik dzwieku moze usłyszeć dzwieki innych przedmiotów ale raczej takie które powstają w środku tych przedmiotów. Wielu ludzi ma wyobrażenie o próżni że jest to absolutnie pustka co jest absolutnie nie prawdą. Przyznać trzeba jednak że dźwięki w postaci strzelania z karabinu napewno nie będą słyszane w taki sposób jaki sa słyszane na ziemii...ale wierz mówimy tu o nazistach przebywających dziesiątki lat poza ziemią i tak jak w każdym filmie sci fi dzwieki w prozni to pikus przy tym co tam pokazuja:)
Dźwięk może przemieszczać się w przestrzeni kosmicznej, ponieważ przestrzeń kosmiczna nie jest doskonałą próżnią. We Wszechświecie znajdują się atomy gazu, dzięki którym mogą być przenoszone drgania.
Nie bylibyśmy w stanie usłyszeć swojego głosu, ponieważ nasze uszy nie są na tyle czułe. Może gdbybyśmy mieli odpowiednio duży i odpowiednio czuły mikrofon moglibyśmy usłyszeć ten dźwięk, ale w naszych uszach zabrzmi jedynie cisza. Zbyt mało atomów uderzałoby w nasze błony bębenkowe
Dźwięk w odróżnieniu od światła, przenosi się przez zagęszczanie i rozszerzanie się ośrodka. Na Ziemi atmosfera jest dobrym nośnikiem dźwięku, tak samo woda. Tak samo planeta może przenosić drgania sejsmiczne.
Przestrzeń kosmiczna nie jest aż tak sprężysta, ale także może przenosić drgania.
"Nie bylibyśmy w stanie usłyszeć swojego głosu, ponieważ nasze uszy nie są na tyle czułe"
Akurat ucho każdego zdrowego człowieka potrafi oddać uderzenia pojedynczych atomów o błonę bębękową, wystarczy tylko ok 20 minut przebywać w "zupełnej" ciszy i zacznie się słyszeć coraz głośniejszy odgłos grochu sypanego na blachę, czyli szum śrutowy (występujący też w wielu innych urządzeniach).
A co do samej słyszalności dźwięków w przestrzeni kosmicznej, to przecież rozprężający się gaz po np wystrzale z pistoletu nie zniknie tylko rozpręży się kuliście tak samo jak na ziemi. Ta zmiana ciśnienia powinna być normalnie słyszalna. Co innego dźwięk z głośnika, który nie bardzo co ma wprawić w ruch. Ale to już tylko moje dywagacje.
Pozdrawiam
Fizyka fizyką, ale to nie ma być realistyczny film ;) To będzie komedia, więc po co się przejmować tym, że w próżni dźwięk może nie być słyszalny?
Przecież ten wątek nie ma nic wspólnego czy to ma być realistyczny film :) Czytaj temat zakładającego ten wątek:) Swoją drogą, nie mogę się doczekać premiery tego filmu ^^
Toż ja sam pójdę pobrechać z kolejnej sci-fi-bajki. Czasem dla relaksu lubię sobie urozmaicić czymś takim nudę. Co do dźwięku w kosmosie, to nadal obstaję przy tym, że człowiek nic w kosmosie nie usłyszy co pochodzi z ośrodka odseparowanego przestrzenią kosmiczną. Jeśli nie ma połączenia poprzez jakieś np. ciało stałe to lipa głucha. Kosmos to nie próżnia absolutna, ale wystarczająca aby zmysł słuchu jaki się wykształcił u homo-sapiens przez te "parę lat" ewolucji nie da rady nic w przestrzeni kosmicznej usłyszeć - poza szumem wywołanym ciśnieniem krwi w uchu wewnętrznym ewentualnie :) . Wiem, że ten film to baja więc traktuję to z przymrużenie oka, ale ta dźwiękowa ściema jest obecna w większości produkcji o kosmosie. Nie jestem przekonany, ale S. Kubrick takiej gafy w Odysei nie popełnił, bo wszędzie dawał muzyczny podkład gdzie pokazywał przestrzeń.
Tak przy okazji efektów dźwiękowych to polewkę mam zawsze z jakichś własnie tego typu scenek jak poruszają się i funkcjonują jakieś techno-gadżety czy roboty itp. - uiiii! wiii! piii! łiiii! uuuuu! cyk! prstryk! iiiii! itd! XD Normalnie sikać ogniem ze śmiechu :D Widziałem dzisiejsze roboty, choćby fabryczne na liniach montażowych i praktycznie są niesłyszalne. Nawet obrabiarki CNC są niesłyszalne poza ew. narzędziem wykonawczym/obrabiającym na końcu ramienia: wiertło, frez, palnik plazmowy itp. Chyba kino powinno wyprzedzać, a nie być za rzeczywistością - szczególnie kino SF.
Był jakiś film, gdzie była głucha cisza w kosmosie. Za cholerę nie przypomnę sobie, co to było, ale był.
Cisza jest nudna to po pierwsze, a po drugie mało osób przykładało się do lekcji fizyki więc szkoda nerwów na tłumaczenia.
wcale nie 105%, obejrzyj sobie serial Firefly - tam dźwięk w kosmosie się nie rozchodzi.
105% to był eufemizm ;)
@Sepp06: W Odysei wcale nie była nudna. Poza tym taka grobowa cisza wzmaga posępność i potęgę kosmosu i moim zdaniem pogłębia wrażenia z jego "odbioru". Tak czy inaczej cisza jest realna, a dźwięki powodują, że kosmos staje się studyjny i plastikowy.
Ja świetnie się orientuję, że to dalece posunięta umowność z tymi dźwiękami w kosmosie, szczególnie że jako fan SW wyszedłbym nieco na hipokrytę, jednak to trąci amatorką. Sądzę, że na kosmiczny audio-realizm w filmach jednak przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Przynajmniej do czasu spowszechnienia lotów kosmicznych do poziomu komunikacji miejskiej. ;)
Dźwięk jest falą i w kosmosie się rozprzestrzenia. Gdyby tak nie było, nasze radioteleskopy nie mogłyby obserwować gwiazd i nie mielibyśmy kontaktu z sondami. Obrazy Marsa z Pathfindera były przecież presyłane drogą radiową. Lądowanie na księżycu też było nadawane przez radio. Jest tylko jeden powód dla którego ktoś kto jest w przestrzeni nic nie słyszy - to szczelny kombinezon :)
>>>
Kolego w nauczyciela fizyki się kamieniami rzucało?
Fala akustyczna to jedno a fala radiowa to drugie. To pierwsze potrzebuje ośrodka sprężystego aby móc się rozprzestrzeniać. Nie myl pojęć lub je usystematyzuj zanim będziesz baboki strzelał. Stąd właśnie próżnia jest ośrodkiem nie-sprężystym i fala akustyczna ni diabła po niej nie wędruje.
Jakoś nie widzę krytyki efektów w Gwiezdnych Wojnach np. widok salw z działek laserowych w przestrzeni kosmicznej.
90% filmów S/F jest obarczona takimi błędami bo albo coś jest widowiskowe i się dobrze sprzedaje albo nie.
Trudno wykazać się efektami specjalnymi eksponując ciszę i czarny ekran.
Pogodzenie widowiskowości z realizmem jest dla wielu reżyserów , producentów problemem nie do ogarnięcia.Stąd wspaniałe wybuchy samochodów które nijak się mają do rzeczywistości.
W tym przypadku rozgrzeszam twórców IRON SKY - odgłos strzelającego parabellum na księżycu bezcenny.
Ale dźwięk w kosmosie wcale nie jest błędem. Fale dźwiękowe się rozchodzą, tylko inaczej. To raczej nasze narządy nie są przystosowane do ich odbioru
Nawet jakby tak było, że dźwięk podróżuje po kosmosie to skoro i tak go nie słyszymy to tym bardziej kino nic tu nie zmieni, ale jak napisałem wyżej: fala akustyczna i fala radiowa to zupełnie inne fale są zupełnie innymi zjawiskami fizycznymi. Fala akustyczna opiera się na zmianach ciśnienia, czyli musi być do tego substancja, czyt. ośrodek sprężysty jakim próżnia nie jest, zaś fala radiowa to najprościej ujmując wędrówka elektronów. Fale akustyczne i radiowe funkcjonują zatem na innych poziomach. Aby dalej nie przekonywać odsyłam do pierwszego lepszego podręcznika podstaw fizyki.
Ale się kolego pogrążyłeś :Gwiezdne Wojny to fantasy bo ?
Jest tam księżniczka np .Leia
czarodziej: rycerze Jedi
leśne ludki i inne bajkowe stwory - cała masa.
Również: wszystkie części OBCEGO to fantasy bo mamy tam stwora lub smoka jak powiedział jeden z bohaterów.
FANTASY to np trylogia Władca Pierścienia lub Nigdy nie kończąca się opowieść lub Wiedźmin.
Oświeć mnie proszę jakie Ty masz kryteria zaliczania filmów SF do fantasy bo umrę z ciekawości.
Chyba Ty się pogrążyłeś. Obraz ten nie podporządkowuje się w żaden sposób kategoriom kina fantastyczno-naukowego, które próbują zawsze w jakiś sposób wyjaśnić widzowi działanie ukazanej technologii, czy też poinformować, jak powstała. Tak więc np. nie wiadomo jak działa hipernapęd, miecz świetlny czy też Gwiazda Śmierci. Midichloriany, moc i sławne "Dawno temu w odległej galaktyce" dopełniają obrazu sytuacji wskazując, że mamy do czynienia z filmem fantasy.
Star Wars jest baśnią. Nawet z definicji. NIe zmienia to faktu że mówicie od rzeczy, bo wątek jest o efektach specjalnych
Sam się pogrążasz bo zgodnie z Twoją definicją każdy film, serial SF będzie kinem fantasy.
Odyseja Kosmiczna jest kinem SF czy fantasy.
Mylisz chyba programy i pojęcia bo kino fantastyczno naukowe to nie program Discovery "Jak to powstało".
Żaden film SF nie opisuje prawdziwej nie zmyślonej technologi bo ona w momencie kręcenia filmu nie istnieje .
Tak samo film APOLLO 13 nie jest filmem SF bo opowiada prawdziwą historię.
Widać, że w ogóle nie rozumiesz samej definicji i SF, skoro piszesz, że "żaden film nie przedstawia prawdziwej technologi.." skąd Ci się to wzięło ? nikt nigdzie czegoś takiego nie napisał, że tak ma być.
Sepp06, nie spieraj się. Posłuchaj Zetnakatela bo on mówi dobrze. Nawet sam George Lucas mówi o GW jako o baśni, która ma więcej wspólnego z fantasy niż z SF. Jest motyw walki dobra ze złem i słynne "dawno temu w odległej..". Możnaby śmiało przenieść akcję gwiezdnych wojen do Śródziemia, gdzie planety byłby po prostu kolejnymi krainami. Historia jednak nadal pozostałaby jako fantasy. To, że akcja dzieje się w kosmosie i są hiernapendy i lasery wcale tego nie zmienia. A co do "Apollo 13" to oczywiście, że też nie jest to SF. To dramat atronautów w kosmosie, do któtego realizacji trzeba było wykorzystać efekty specjalne. Równie dobrze mógłbyś "Benjamina Buttona" wrzucić do wora z SF, bo twarz Brada Pitt'a była nakładana i korygowana cyfrowo.
Jak napisałem w dzisiejszym poście:
"Ja świetnie się orientuję, że to dalece posunięta umowność z tymi dźwiękami w kosmosie, szczególnie że jako fan SW* wyszedłbym nieco na hipokrytę, jednak to trąci amatorką. Sądzę, że na kosmiczny audio-realizm w filmach jednak przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Przynajmniej do czasu spowszechnienia lotów kosmicznych do poziomu komunikacji miejskiej. ;)"
Tak więc było odniesienie do Gwiezdnych Wojen - może nie stricto krytyczne, ale uwzględniające omawianą "wadę" filmowego kosmosu.
Star Wars nie jest kinem czysto SF. Jest to baśń osadzona min. w przestrzeni kosmicznej, ale to z niej nie czyni dzieła SF. Generalnie SF obsługuje po trosze kilka gatunków: SF, Baśń, Space Opera, Fantsy. Wiele jest implikacji do mitologii, legend, podstawowych wartości moralnych co w gruncie rzeczy dodaje pierwiastek z klasycznych bajek - morał itd.
SF to np. Lem, A.C. Clarke.
Tak czy inaczej to wątek o dźwięku w kosmosie i jeszcze raz PODKREŚLAM: dźwięk w kosmosie to dalece posunięta umowność filmowa - licentia poetica i NIC WIĘCEJ.
==============================
*SW - Star Wars
Realizm w kosmosie to jest kłopot ponieważ kosmos jest raczej cichy, martwy - przynajmniej jak na ucho i oko przeciętnego homo sapiens.Większość filmów akcji, wojennych czy SF nagina prawa fizyki pod katem efektów czasami jest to żenująca a czasami dajemy się uwieść magi kina i o to chodzi.
W sobotę premiera życzę dobrej zabawy z IRON SKY.