Podobnie jak "Quo Vadis" "Ivanhoe" został spłycony na potrzeby hollywoodzkiego widowiska historycznego. uproszczona fabuła, brak harakterystycznego humoru i nieobecność paru kluczowych postaci (w tym Athelstana) sprawia że film jest kiepską adaptacją powieści Scota. Jednak dla wielbicieli starych filmów przygodowych jest to lektura obowiązkowa.
Nie czytałem powieści więc nie mam porównania. Ale w sumie to sympatyczny i przyjemny film kostiumowy.
Mimo że sceny batalistyczne troszkę się już postarzały, w tamtych czasach pewnie robiły większe wrażenie a sam film oglądało się pewnie z większą powagą niż teraz.
Ale i tak uważam że ten film to perełka jeśli chodzi o Amerykańskie produkcje tego typu z tamtych lat.
Polecam zwłaszcza wielbicielom starszych filmów.