Niby obsada niezła, niby sam pomysł może być kopalnią gagów - ale jak na komedię (nawet romantyczną i nawet amerykańską) wyjątkowo żenujący poziom.
Śmiech wymuszasz, patrząc na piękne twarze Wilsona i Hudson, zastanawiasz się skąd tam Douglas, a scena "z waleniem gruchy przez skarpetkę" trzeszczy niczym piach między zębami.
ała!
Nuży, nudzi i męczy.
"Może masełka?"
Nie, dziękuję.