Mógłby ktoś przedstawić swoje wyjaśnienie o co dokładnie chodzi w filmie?
Jaki jest sens w tym że pojawiają się drugi raz w programie?
wydaje mi sie, ze w trakcie zeznawania na "policji" opowiadaja historie, ktora z pomoca Kai zostala przez nich stworzona. widownia ktora slyszy opowiadana historie jest zachwycona i mysli ze to prawda. glosuja ze mowia prawde, a na koncu okazuje sie ze to co mowili na poczatku tak naprawde bylo prawda. przeslanie - ludzie potrzebuja kontrowersji, sensacji. przynajmniej ja to tak rozumiem.
Na początku celia mówiła że potrzebuje pieniędzy równiez na swoją rehabilitację, po czym kurtyna opada a ona wstaje z wózka i idzie. To jest ta prawda?
Poza tym to co mówili na policji, mimo wykreowania historii przez reżyserkę tego programu jest dalej prawda a nie czymś zmyślonym.
Zakręciłem się w tym wszystkim
Ona wstała z wózka bo to już była historia reżyserki. To się nie zdażyło. Tak naprawdę nie mogła chodzić.
Dzięki, w końcu to zrozumiałam. Wychodząc z kina próbowałam to rozkminić w końcu co jest prawdą a co nie. I myślałam, że jestem za głupia. No i jednak jestem. xD
Prawdą jest wersja, która została opowiedziana na początku, ale publiczność tego nie kupuje, więc trzeba dać jej naciąganą, bzdurną historię. Publiczność dostaje chałę i ją kupuje. Na prawdę wydarzyły się tylko pierwsze i ostatnie sceny. Dlatego rzeczywistość która jest pokazana jest tak odrealniona. Nie jest prawdziwa a reżyser na każdym kroku usiłuje nam to pokazać. Robi to jednak tak wykwintnie, że aż do samego końca trudno się w tym połapać.
Robi to tak "wykwintnie", że widz zupełnie nie może utożsamić się z postaciami opowieści i przestają go one interesować. Jeżeli chce się widza przywiązać do fikcyjnej opowieści, to trzeba dać mu pozory autentyczności żeby mógł tę opowieść jakoś umieścić w swoim rozumieniu realnego świata. Żeby sam widz w kinie zainteresował się czy uczestnicy programu na filmie mówi prawdę, czy kłamią.
Tymczasem widz ma to dokładnie w dupie, bo widzi na ekranie jakąś bandę poprzebieranych pajaców, budzących odrazę ubiorem, makijażem - sztywnych w zachowaniach i nieautentycznych.
Jeżeli taki był zamysł reżysera to po prostu przedobrzył chcąc ohydę i kłamstwo pokazać w ohydny i groteskowy sposób w tandetnej scenografii i kostiumach, które tylko próbują epatować udawanym blaskiem.
Tak się po prostu nie robi. Podłość i próżność ukazana w pięknie jest bardziej ohydna i zajmująca widza niż wywalenie mu prosto w oczy tego samego przesłania kiczem wizualnym odrywającym opowieść od znanej wszystkim widzom rzeczywistości.
E ta. W tym filmie chodzi o to, żeby doświadczać, odbierać go. Co innego jest tam ważne. Chodzi o doświadczenie świata. Fabuła to dodatek.
Jeśli chodzi o doświadczanie wizualne nie jest źle. Wpadło mi jednak do głowy - w związku z popularyzowaną elektro-mobilnością i pojazdami typu 7Le - czyli czterokołowce (do 450 kg wagi bez baterii i taki pojazd nie musi mieć homologacji jako samochód ani żadnych jego zabezpieczeń). Zgodnie z tym co pokazano w filmie można by postawić nadwozie poczciwego 126p na podwozi z napędem elektrycznym i bateriami Tesli :-)
Dziwie się nawet dlaczego pokazali w filmie pokraczną Issetę zamiast starego fiata 500 :-) Chyba ze celebryci przyszłości nie jeżdżą fiatami tylko BMWuchami z poniemieckich wystawek....
W sumie... może ten film kogoś zainspiruje i na retro modzie uruchomi produkcję e-126p :-)
To jeszcze tylko zaznaczę - chodzi o to że te samochody z filmu wydawały odgłosy napędu elektrycznego - taki wizg jak z odkurzacza :-) Te wszystkie stare graty... znaczy oldtimery - miały napęd elektryczny.
Wizualnie film oryginalny. To w zasadzie jedyna rzecz, która zmuszała do koncentracji na obrazie.... No może jeszcze usta Joanny Kulig, które sprawiają że jest pociągająca nawet ubrana w habit zakonny :-)
Usta Joanny Kulig zawsze na propsie. A wyły elektrycznie, bo miało być retro-futurystycznie.
Zobacz na zdjęcie Joanny Kulig z profilu. Makijaż rozszerzający górną linie ust na boki oraz zwężający obrys dolnej wargi. Do tego prawdopodobnie podkreślenie linii płatków nosa. Na zdjęciu w zbliżeniu dopiero widać jak charakteryzatorzy zmieniali wygląd aktorów makijażem. Celowo ich oszpecali, karykaturowali. Akurat z panią Joanną się im nie udało, nadal pozostała ładna :-)
ps. no właśnie samochody to miała być ta futurologia z lat 70. Ale gdyby tak dzisiaj rozpocząć produkcje 126p ale z całym podwoziem elektrycznym i bateriami od Tesli jako czterokołowca 7Le ??? To jest jakiś pomysł może nawet pomysł na biznes pod nazwą "polski samochód elektryczny" :-)
Tylko widzowie nawykli do prostszych produkcji wymagają utożsamienia się z bohaterem.
buuuhahahaha - brnij dalej. Im bardziej przebierasz nogami tym błotko dookoła ciebie większe i bardziej grzęźniesz :)
Poważnie. :) Utożsamienie z bohaterem to coś jak "taki chciałbym być" albo "lubię oglądać filmy o mnie". Pasuje do przygodówek dla dzieci.
Z takim trollikiem jak ty, nikt się nie utożsami. Nie dziwi, że lubisz oglądać to kim nie jesteś. Obrzydzenie do samego siebie to coś naturalnego u takich prostaczków pozujących na intelektualistów.
Porozmawiałbym ale jak sam widzisz po swoim wpisie nie mam z kim. Tylko jakiś prostaczek udający inteligenta szarpie mnie za nogawkę. :D
Zauważyłem, że na całym forum nie masz z kim. :) A ocen masz tyle, że doskonale widzimy, jak ci na filmach zależy.
bardziej niż tobie na bredzeniu pseudoitelektualnymi s-recenzjami i debilnymi komentarzami, trollu.