zapełnienie pustki swojego życia. Film jest przede wszystkim o kreowaniu świata, którego tak naprawdę nie ma - sztucznie stworzony na potrzeby lubialności, zdobywania popularności, możliwości wywierania wpływu na masy, zdobywania poparcia wyborczego. To film o powszechnej manipulacji faktami i wizerunkiem. To nasza codzienność - porażkę ogłasza się jako sukces, bohater staje się zdrajcą, internetowe bzdury mają większą wartość od naukowych faktów. Ale dla mnie to przede wszystkim film o obrzydliwości i amoralności wszelkiej maści reality show - programach szkodliwych społecznie, emocjonalnie, ogłupiających. Ale liczą się igrzyska. I celebryci, ludzie w większości próżni i niewiele sobą prezentujący, a kształtujący opinie.
Zależy dla kogo to się liczy. Moją opinię o sobie, o innych, o świecie itd. kształtowało i kształtuje czytelnictwo i "myślenictwo, dlatego odporny jestem na wszelkie gwiazdorzenie i medialne jego przejawy. Mnie mierżą aktorzy, którzy zaczynają mówić od siebie, a nie wyuczonym tekstem, którzy biorą udział w telewizyjnych showach. Ich życie mnie mierzi i filmy o nich.
Igrzyska liczą się dla mas, co niestety nie zmienia się od czasów starożytnego Rzymu. Też czytam pasjami i nie cierpię celebryctwa. Film właśnie to ośmiesza. Dlatego uważam, że naprawdę jest niezły.