Ocena widzów jest zdecydowanie zaniżona.

Film jest co najmniej dobry. Na szczególną uwagę zasługuje wykreowanie odrealnionego świata w retrofutyrystycznym sosie. Mamy zatem obraz architektury, sprzętu wideo, telefonów, samochodów czy nawet stroi będących w poprzednim wieku uważanych za pewien ideał sci-fi. Momentami jest to wizja trafiona, jak w przypadku domu jednorodzinnego, czy dźwięku samochodów elektrycznych, jednak generalnie w chwili obecnej tak stworzony świat bardziej budzi w nas niepokój niż daje poczucie wizji przyszłości.
Pod tym względem film przypomina wizje tworzone przez Yorgosa Lantimosa czy Davida Lnycha. Można ją kupić.

Kolejnym plusem tego filmu jest przedstawione drugie dno. Widzowie będący na scenie to my sami. Aktorzy przedstawiają swoje historię i nie jesteśmy w stanie im zaufać, jednak z biegiem czasu zaczynamy kupować ten cały "spisek". Okazuje się co się okazuje (nie chce spoilerować). Reżyser zabawił się nami i podołał.

Aktorstwo jest na światowym poziomie i nie tylko dlatego, że aktorzy są dobrzy - widziałem wiele ich beznadziejnych ról - ale dlatego, że reżyser miał określone wymogi i wycisnął z nich co najlepsze - i taka jest jego rola!

Zatem co w filmie było nie tak? Niestety, niecelowe wydaje mi się rozciągnięcie niektórych scen, momentami fabuła przysiada (szczególnie na początku), momentami mamy dosyć powtarzających się scen, autor nie decyduje się na wprowadzenie nas w świat aktorów przez co nie jesteśmy w stanie nikomu kibicować, ale może tak miało być?

Konkludując, jest to film dobry dla ambitnego widza, domagającego się czegoś więcej, więcej nowego i więcej oryginalnego. Być może bez fajerwerków, ale wciąż 7/10 ;). Ocena na FW jest pomyłką.