To jest reklamowane jako THRILLER ! A to nawet nie komedia. Fabuła w ogóle nie przyciąga uwagi i nie wywołuje żadnych emocji - poza znudzeniem statycznym przedstawieniem emocji w grze aktorskiej i lekkim niedowierzaniem widokom płynącym z ekranu.
Za dużo rodzynków w tym cieście - miała być intryga poruszająca widza (thriller), moralitet na temat kondycji współczesnych mediów (współczesnych??? To po co ta dziwaczna stylizacja scenograficzna). A wyszły z tego tylko kolorowe szmatki nie wzbudzające wielkiego zainteresowania.
Mocno wysublimowana intryga, z którą widz nie możne się utożsamić ani umieścić jej w żadnym znanym sobie kontekście. Jeszcze bardziej odrealniona i nieinteresująca widza właśnie przez położenie nacisku na pseudo futurystyczny anturaż - jakieś śmieszne stroje i dekoracje niczym wyobrażenia przyszłości z lat 70. w PRLu. - Stare samochody wydające pogłosy pojazdów elektrycznych.
Niepotrzebne gołe cycki, tyłki i orgie - a przy okazji komiksowa brzydota aktorów wydobyta makijażem i oświetleniem - przez który tylko Więckiewicz był ładniejszy niż w rzeczywistości - co prawda nadal brzydszy niż cycki Ostaszewskiej ale i tak ładniejszy od jej twarzy...
Główny bohater intrygi chodzący w piżamie pod kurtką i Isetta w roli samochodu przyszłości - dopełniają bzdur scenograficznych.
Zabawy wizualne perspektywą, kolorami, przejściami ujęć, dziwaczne stroje, obrzydliwy makijaż, bezsensowne dekoracje trącące tandetą wykonania. Wielkoekranowe telewizory kineskopowe w rozdzielczości PAL/SECAM z pokrętłami wyboru kanałów (uginają się przy włączaniu jakby były plastikową atrapą, którą rzeczywiście są) i odtwarzaczami na taśmy wideo, zegar z dziennika telewizyjnego TVP czasów stanu wojennego, wzory na ścianach i meble z lat 70. oraz paskudna ceratowa dekoracja i kostiumy przywodzące na myśl raczej rzeczywistość alternatywną niż jakikolwiek związek z wyobrażoną rzeczywistością - współczesną czy przyszłą.
To wszystko odciąga od i tak słabo opowiedzianej fabuły (powtórzenia historii z punktu widzenia trzech postaci ale z użyciem tych samych ujęć kamery, mało emocjonujące zawiązanie opowieści wprowadzające widza w klimat - o ile można mówić o jakimś klimacie tego filmu).
Przez to fabuła pozostaje obojętna dla widza i zwyczajnie go nudzi.
Tym bardziej, że film reklamowany jest jako thriller (choć zabawy perspektywą ze dwa razy rodzą skojarzenia raczej z komedią), a nie wywołuje żadnych emocji... Może poza lekkim obrzydzeniem od patrzenia na te groteskowo przerysowane twarze aktorów i zwłaszcza skojarzenie tych paskudnych gęb ze scenami erotycznymi - widz patrzy na cycki i tyłki, a w umyśle widzi wyłupiaste gały Walendziak, nochal i siniaki na kolanach Ostaszewskiej, zatłuszczone kudły Maćkowiaka, czy Buzek jak śmierć na chorągwi.
Gra aktorska??? Przez te dziwaczne kostiumy nie istnieją postacie. Buzek mogłaby stać nic nie mówiąc i wypadłaby równie przekonująco. Podobnie jak drugi detektyw, który przewija się przez cały film nie wypowiadając ani jednego słowa - mogli go zrobić z papier mache i nikt by nie zauważył różnicy
To naprawdę wysokich lotów artyzm...
Ale nie wart 35 złotych za bilet do kina. Może ujdzie puszczony z mp4 na komputerze.
Tym artyzmem reżyser schował całą fabule - opowieść i jej przesłanie, na niezauważane przez widzów miejsce. Nie wspominając o słabej artykulacji kluczowych elementów scalających opowieść.
Jeżeli chodziło mu tylko o zabawy obrazem i scenografia to mógł nakręcić jakiś dziesięciominutowy klip do muzyki - która tez nie zapada w pamięć, ale przynajmniej nie zdązyłaby znudzić widzów.
Ach zapomniałbym... Reżyser bawił się zapewne doskonale umownościami zamieszczonymi w filmie, tak jak operator perspektywą i przejściami ujęć. Ten drugi detektyw który siedzi na przesłuchaniu i pokazywany jest przez cały film nie wypowiadając ani jednego słowa to właśnie reżyser filmu - nomen omen, grający detektywa uczestniczącego w przesłuchaniu, które w fabule filmu okazuje się tylko reżyserowana inscenizacją.
Tym niemniej skąd widz ma o tym wiedzieć bez dokładnego wgłębiania się w obsadę? Może niech reżyser pisze opowiadania, w których będzie wszystko wyjaśniał, włącznie ze swoimi intencjami?
Zgadzam się, że scenariusz tak skonstruowany, że nie wybrzmiało przesłanie filmu - o manipulacji faktami, tym, że dla większości ludzi prawda jest nieatrakcyjna, o propagandzie itd. A mogło i byłby to ważny film. Ale nie zgadzam się, co do strony wizualnej - jest naprawdę ciekawa i inna, niż w większości polskich filmów. To najmocniejsza akurat strona tego obrazu.
Tylko jaki związek ma taka wizualizacja z fabułą filmu? Po co ona została zrobiona? Bo na pewno nie w celu lepszego opowiedzenia fabuły.
Zamiast pokazać istniejący problem socjologiczny - wiarę w kłamstwa medialne - przeniosła go do bardzo odrealnionej dystopii, tym samy bagatelizując, odsuwając ten problem fabularny od widza. Przez to mamy takie wrażenie że opowieść jest o problemie który nie istnieje dzisiaj. Reżyser próbuje nam powiedzieć - "patrzcie do czego to doprowadzi w przyszłości". I to właśnie nie jest ani trochę interesujące.
Bo co współczesnego widza obchodzą przyszłe problemy świata istot sztucznych, nierealnych i wyglądających jak clowni z cyrku?
"przeniosła go do bardzo odrealnionej dystopii"
No właśnie ja tego tak nie odbieram. Moim zdaniem to wyobrażenie reżysera o wyobrażeniu ludzi na temat celebrytów. To nie są zwykli ludzie, zdaje się mówić, lecz zmanierowane dziwolągi, żyjące w swoim własnym świecie, tak dalekim od świata zwykłych ludzi.
Tak na to nie popatrzyłam i faktycznie dużo jest racji w tym, co piszesz. Ludzie bardziej koncentrują się na formie, a nie na treści.
Być może jest to specjalne zniekształcone wyobrażenie świata pokazujące wyobrażenie ludzi na temat celebrytów.
Ale ono spowodowało odrealnienie tematu fabularnego.
Gdyby reżyser zrobił to samo stwarzając więcej scenograficznych związków z rzeczywistym współczesnym blichtrem, inaczej poprowadził tempo narracji, inaczej artykułował kluczowe węzły opowieści. To problemem kłamstwa mógł naprawdę zainteresować widzów i zrobić naprawdę thriller przykuwający uwagę.
A tak jak jest, niestety para poszła w gwizdek. Temat nie przykuwa uwagi. Pozostają w pamięci tylko zewnętrzne aspekty opowieści w postaci dziwnej scenografii i kostiumów.
Pewnie obejrzę ten film ponownie by sprawdzić czy istotnie po oswojeniu się z kreacja wizualną świata treść stanie się dla mnie bardziej interesująca. Może nawet zrobi tak wiecej widzów. Ale to niestety dla filmu już nie w kinie.