PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=782714}
5,1 5,4 tys. ocen
5,1 10 1 5413
5,3 29 krytyków
Ja teraz kłamię
powrót do forum filmu Ja teraz kłamię

To jest reklamowane jako THRILLER ! A to nawet nie komedia. Fabuła w ogóle nie przyciąga uwagi i nie wywołuje żadnych emocji - poza znudzeniem statycznym przedstawieniem emocji w grze aktorskiej i lekkim niedowierzaniem widokom płynącym z ekranu.

Za dużo rodzynków w tym cieście - miała być intryga poruszająca widza (thriller), moralitet na temat kondycji współczesnych mediów (współczesnych??? To po co ta dziwaczna stylizacja scenograficzna). A wyszły z tego tylko kolorowe szmatki nie wzbudzające wielkiego zainteresowania.

Mocno wysublimowana intryga, z którą widz nie możne się utożsamić ani umieścić jej w żadnym znanym sobie kontekście. Jeszcze bardziej odrealniona i nieinteresująca widza właśnie przez położenie nacisku na pseudo futurystyczny anturaż - jakieś śmieszne stroje i dekoracje niczym wyobrażenia przyszłości z lat 70. w PRLu. - Stare samochody wydające pogłosy pojazdów elektrycznych.
Niepotrzebne gołe cycki, tyłki i orgie - a przy okazji komiksowa brzydota aktorów wydobyta makijażem i oświetleniem - przez który tylko Więckiewicz był ładniejszy niż w rzeczywistości - co prawda nadal brzydszy niż cycki Ostaszewskiej ale i tak ładniejszy od jej twarzy...
Główny bohater intrygi chodzący w piżamie pod kurtką i Isetta w roli samochodu przyszłości - dopełniają bzdur scenograficznych.
Zabawy wizualne perspektywą, kolorami, przejściami ujęć, dziwaczne stroje, obrzydliwy makijaż, bezsensowne dekoracje trącące tandetą wykonania. Wielkoekranowe telewizory kineskopowe w rozdzielczości PAL/SECAM z pokrętłami wyboru kanałów (uginają się przy włączaniu jakby były plastikową atrapą, którą rzeczywiście są) i odtwarzaczami na taśmy wideo, zegar z dziennika telewizyjnego TVP czasów stanu wojennego, wzory na ścianach i meble z lat 70. oraz paskudna ceratowa dekoracja i kostiumy przywodzące na myśl raczej rzeczywistość alternatywną niż jakikolwiek związek z wyobrażoną rzeczywistością - współczesną czy przyszłą.
To wszystko odciąga od i tak słabo opowiedzianej fabuły (powtórzenia historii z punktu widzenia trzech postaci ale z użyciem tych samych ujęć kamery, mało emocjonujące zawiązanie opowieści wprowadzające widza w klimat - o ile można mówić o jakimś klimacie tego filmu).
Przez to fabuła pozostaje obojętna dla widza i zwyczajnie go nudzi.
Tym bardziej, że film reklamowany jest jako thriller (choć zabawy perspektywą ze dwa razy rodzą skojarzenia raczej z komedią), a nie wywołuje żadnych emocji... Może poza lekkim obrzydzeniem od patrzenia na te groteskowo przerysowane twarze aktorów i zwłaszcza skojarzenie tych paskudnych gęb ze scenami erotycznymi - widz patrzy na cycki i tyłki, a w umyśle widzi wyłupiaste gały Walendziak, nochal i siniaki na kolanach Ostaszewskiej, zatłuszczone kudły Maćkowiaka, czy Buzek jak śmierć na chorągwi.

Gra aktorska??? Przez te dziwaczne kostiumy nie istnieją postacie. Buzek mogłaby stać nic nie mówiąc i wypadłaby równie przekonująco. Podobnie jak drugi detektyw, który przewija się przez cały film nie wypowiadając ani jednego słowa - mogli go zrobić z papier mache i nikt by nie zauważył różnicy

To naprawdę wysokich lotów artyzm...
Ale nie wart 35 złotych za bilet do kina. Może ujdzie puszczony z mp4 na komputerze.
Tym artyzmem reżyser schował całą fabule - opowieść i jej przesłanie, na niezauważane przez widzów miejsce. Nie wspominając o słabej artykulacji kluczowych elementów scalających opowieść.

Jeżeli chodziło mu tylko o zabawy obrazem i scenografia to mógł nakręcić jakiś dziesięciominutowy klip do muzyki - która tez nie zapada w pamięć, ale przynajmniej nie zdązyłaby znudzić widzów.

ocenił(a) film na 1
turtko

Ach zapomniałbym... Reżyser bawił się zapewne doskonale umownościami zamieszczonymi w filmie, tak jak operator perspektywą i przejściami ujęć. Ten drugi detektyw który siedzi na przesłuchaniu i pokazywany jest przez cały film nie wypowiadając ani jednego słowa to właśnie reżyser filmu - nomen omen, grający detektywa uczestniczącego w przesłuchaniu, które w fabule filmu okazuje się tylko reżyserowana inscenizacją.
Tym niemniej skąd widz ma o tym wiedzieć bez dokładnego wgłębiania się w obsadę? Może niech reżyser pisze opowiadania, w których będzie wszystko wyjaśniał, włącznie ze swoimi intencjami?

ocenił(a) film na 7
turtko

Zgadzam się, że scenariusz tak skonstruowany, że nie wybrzmiało przesłanie filmu - o manipulacji faktami, tym, że dla większości ludzi prawda jest nieatrakcyjna, o propagandzie itd. A mogło i byłby to ważny film. Ale nie zgadzam się, co do strony wizualnej - jest naprawdę ciekawa i inna, niż w większości polskich filmów. To najmocniejsza akurat strona tego obrazu.

ocenił(a) film na 1
Agatonik

Tylko jaki związek ma taka wizualizacja z fabułą filmu? Po co ona została zrobiona? Bo na pewno nie w celu lepszego opowiedzenia fabuły.
Zamiast pokazać istniejący problem socjologiczny - wiarę w kłamstwa medialne - przeniosła go do bardzo odrealnionej dystopii, tym samy bagatelizując, odsuwając ten problem fabularny od widza. Przez to mamy takie wrażenie że opowieść jest o problemie który nie istnieje dzisiaj. Reżyser próbuje nam powiedzieć - "patrzcie do czego to doprowadzi w przyszłości". I to właśnie nie jest ani trochę interesujące.
Bo co współczesnego widza obchodzą przyszłe problemy świata istot sztucznych, nierealnych i wyglądających jak clowni z cyrku?

ocenił(a) film na 1
turtko

"przeniosła go do bardzo odrealnionej dystopii"
No właśnie ja tego tak nie odbieram. Moim zdaniem to wyobrażenie reżysera o wyobrażeniu ludzi na temat celebrytów. To nie są zwykli ludzie, zdaje się mówić, lecz zmanierowane dziwolągi, żyjące w swoim własnym świecie, tak dalekim od świata zwykłych ludzi.

ocenił(a) film na 7
turtko

Tak na to nie popatrzyłam i faktycznie dużo jest racji w tym, co piszesz. Ludzie bardziej koncentrują się na formie, a nie na treści.

ocenił(a) film na 1
turtko

Być może jest to specjalne zniekształcone wyobrażenie świata pokazujące wyobrażenie ludzi na temat celebrytów.
Ale ono spowodowało odrealnienie tematu fabularnego.
Gdyby reżyser zrobił to samo stwarzając więcej scenograficznych związków z rzeczywistym współczesnym blichtrem, inaczej poprowadził tempo narracji, inaczej artykułował kluczowe węzły opowieści. To problemem kłamstwa mógł naprawdę zainteresować widzów i zrobić naprawdę thriller przykuwający uwagę.
A tak jak jest, niestety para poszła w gwizdek. Temat nie przykuwa uwagi. Pozostają w pamięci tylko zewnętrzne aspekty opowieści w postaci dziwnej scenografii i kostiumów.
Pewnie obejrzę ten film ponownie by sprawdzić czy istotnie po oswojeniu się z kreacja wizualną świata treść stanie się dla mnie bardziej interesująca. Może nawet zrobi tak wiecej widzów. Ale to niestety dla filmu już nie w kinie.