Al Pacino jest ,mistrzem budowania emocji w filmie. Film trudny, moim zdaniem nie jest jednostronny. Jest to film przedstawiający Jacka nie od strony mordercy, tylko litościwego lekarza. My mieliśmy szanse zobaczyć go od innej strony, od strony człowieka, który chciał"pomóc" wszystkim tym ludziom. Jako morderce oceniła go już historia.Myślę, że to wystarczy, ażeby wyrobić sobie "jakieś" zdanie na temat eutanazji. Eutanazja to temat złożony, trzeba by zobaczyć to z różnych perspektyw: chorego, lekarza, rodziny, i Boga (czymkolwiek on jest/jeśli istnieje). Zastanawiam się jednak, co musi czuć i myśleć człowiek który w ten sposób "pomaga" śmiertelnie chorym, ciężka sprawa..Mimo tego wszystkiego u normalnego człowieka powinna się pojawić w głowie myśl "właśnie pomogłem komuś odejść z tego świata", pomijając całą tą otoczkę w sensie, pobudki itd. Ale film naprawdę dobry, o to chodziło, żeby ludzie pomyśleli, zrozumieli i rozmawiali o eutanazji. Robi sieczkę z mózgu.