Mocny,stonowany,ale nie nudny film. Bardzo mi się podobał.
I nie zgadzam się z opiniami,jako by był jednostronny.
Ja przed obejrzeniem filmu nie miałam wyrobionego zdania na temat eutanazji i nadal
go nie mam. W filmie były ukazane same fakty,nic,co mogłoby stawiać którąkolwiek
stronę w lepszym świetle. Uważam,że jestem jeszcze dużo za młoda,za mało
doświadczona,aby osądzać czy eutanazja jest dobra,czy nie,ale film w żaden sposób nie
pomógł mi podjąć decyzji na ten temat. I chwała mu za to!
Jest tylko jedna rzecz która mi przeszkadzała,a mianowicie rodziny "pacjentów" doktora.
Odniosłam wrażenie,jakby im te zabiegi były na rękę...
-Kochanie,chcesz skoczyć z okna? Ok,skacz,szanuję twoją decyzję.
Nie wiem,czy gdyby ktoś z moich bliskich chciał się poddać eutanazji,to bym mu na to
pozwoliła. Nawet pomimo jego bólu i cierpienia. A jeśli nawet,to chyba bardziej bym to
przeżywała.
Te postacie rodzin wydawały mi się takie bez emocji,wyrazu...Ale to może tylko moje
wrażenie.
Co do gry aktorskiej,to Al i Susan jak zwykle mnie nie zawiedli,z czego jestem bardzo
zadowolona.
Polecam i pozdrawiam :)
Rodziny wydawały się takie bo często od wielu lat miały do czynienia z niewyobrażalnym cierpieniem bliskiej osoby. W takich chwilach nie można być egoistą i mówić: "ja bym mu na to nie pozwolił/a" bo utrzymywanie przy życiu takiej osoby byłoby dobre tylko dla naszego czystego sumienia, czy też kierowałaby nami (zupełnie zresztą naturalna) niechęć rozstania się z bliskim. Jednak wydaję mi się, że po wieloletnim cierpieniu taka osoba zasługuję na to, by tylko i wyłącznie dla własnego siebie ukrócić swoją gehennę, nie zważając na ból po utracie bliskiej osoby jakiego doznają Ci co na to "pozwolili".