Film godny uwagi, szczególnie ze względu na Ala Pacino, Susan Sarandon i Johna Goodmana, który kolejny raz udowodnił, że jest o niebo lepszy w rolach nie komediowych. Al Pacino dał popis swoich umiejętności, a zwróćcie uwagę, że nie grywa teraz zbyt często. To, co w filmie mi się podobało, to - wbrew innym opiniom - podejście do tematu eutanazji z dużym szacunkiem i jednak dystansem. Reżyser niczego widzowi nie narzuca, udało mu się zrobić film, który nie ocenia i nic nie sugeruje, a tylko pokazuje poglądy innych. Paradoksalnie dla mnie osobiście to niedosyt, bo lubię prowokacje, szczególnie dotyczące kwestii drażliwych i dlatego daję 8/10 (bardzo dobry). Przydałoby się w filmie więcej skrajnych, bardziej wyrazistych emocji (szczególnie ze strony tzw. "obrońców życia"), bo przecież eutanazja to taki właśnie temat. Nie można przegapić.