Film Larraina pozostaje osobistym portretem jednostki, kobiety, która przed chwilą była najsłynniejszą pierwszą damą świata, teraz zaś jest wdową, na której ręce ten sam świat patrzy z jeszcze większym zainteresowaniem. Brakuje jednak Jackie fabularnego wyrazu, całość jest raczej zbiorem emocjonalnych scenek, z których w rezultacie - podobnie jak z samej bohaterki - emanuje pewna sztywność.
Cała recenzja: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/02/recenzja-filmu-jackie.html