Najistotniejszym elementem całej historii, który powinien zostać dokładnie przybliżony jest moment w którym kula rozwaliła czachę Kennedyemu i gdy Jackie musi rozeznać, że w tym ułamku sekundy jej męża, najważniejszej osoby w życiu już więcej nie będzie przy niej. To musiał być prawdziwy szok i wydarzenie, które ciężko sobie przeciętnemu człowiekowi wyobrazić. W filmie zostało to nie najgorzej nakreślone, ale zdecydowanie za krótko, bo jest to motyw psychologiczny o którym można nakręcić nawet godzinną etiudę. A tak dostaliśmy mało interesujące wstawki o urządzeniu Białego Domu, o porównaniach z Lincolnem, etc. Już ciekawsze były rozmowy z księdzem - John Hurt mimo ewidentnie widocznej już choroby poradził sobie bardzo dobrze - jednak dotyczyły już bardziej samego życia po stracie męża, więc też nie odkryliśmy niczego szczególnie nowego, a sentencje wypowiadane w tych scenach były oklepane. Oczywiście kostiumy, gra aktorska Portman - świetnie, ale sama fabuła pozostawia wiele do życzenia