Film widziałem niedawno w wersji ang. i muszę przynać że choć nienależe do tych którzy odrazu się zniechęcają, troszkę mnie znużył.Dłużyzn jako takich środków wyrazu artystycznego nie było, za to całość przegadana z klimatem i piękną muzyką.Kino drogi raczej też to nie jest.Zasadnicza jakakolwiek akcja rozrygwa się po pierwszej godzinie a zważająca na to ze trwa on półtorej jest jej mało, no ale kto powiedział że film ma mieć jaką kolwiek akcje czy szybkie tempo wydarzeń.Jagodowe noce zwyczajnie się wleczą i nieźle im z tym.Wong Kar Waiowi wyszło więc naprawdę udane dziełko, może nie znajdujące się wśród najlepszych filmów tego roku ale z pewnością zasługujące na uwagę.Ktoś powiedział że dobry film to taki na którym się nudzimy a potem dochodzi do nas że nam się podobał i w istocie tak jest z Jagodowymi nocami.Ładny, klimatyczny,spokojny,wieczorny obraz z bardzo dobrymi zdjęciami zlewającymi się z kojącą muzyką Santaolali(Dodam może jeszcze że nie uświadczymy tutaj raczej nic twórczego jak tylko utwór z dzienników motocyklowych,ale tak świetnie się on łączy z kadrami że nic nam potem już nie potrzeba).Pozatym My...to całkiem smakowity kąsek dosłownie i w przenośni(Wystarczy zobaczyć nieco abstrakcyjną czołówkę żeby się o tym przekonać).Polecam