Jagodowa milosc to film po ktorym spodziewalem sie wiele - rezyser, ktorego cenie, aktorzy znani z wybitnych kreacji plus sciezka dzwiekowa nory jones. Jednak czegos w tym filmie zabraklo... dobrej fabuly. Ogladajac jagodowa milosc mialem wrazenie ze ktos pozszywal fragmenty roznych scenariuszy i wyszlo dzielo nieco niespojne, niedorobione. Bohaterowie jakos nieszczegolnie zainteresowali swoimi historiami, a postac grana przez Norę to juz szczyt sztucznosci... niestety w roli glownej bohaterki nalezalo umiescic kogos z wiekszym dorobkiem filmowym. Reszta aktorow gra poprawnie, aczkolwiek sa to role krociutkie i caly efekt psuje plastikowa Jones. Na uwage zasluguje jedynie piekna oprawa muzyczna oraz barwne, plastyczne zdjecia jednak to za malo jak na film takiego rezysera.
7/10
Z poczatku trochę się nudziłam,tak fabuła nie do końca ciekawa, pozatym byłam już chyba uprzedzona opinią innych. Mimo to film jest do obejrzenia i powiem, że widziałam już gorsze. Najbardziej podoba mi się jednak tytuł JAGODOWE NOCE <3
To nie bardzo tu pasuje wiosna ;D
o! i jescze, jaki w końcu jest tytuł, tu pisze Jagodowa miłość, a jak oglądałam to Jagodowe noce, więc już nie wiem...
Ja miałem szczęście oglądać ten film nie znając żadnego innego filmu Kar Wai Wonga i powiem Wam, że mi się bardzo podobał.
Może i jest to powtarzanie schematów, może nic nowego się z tego filmu nie dowiemy, ale piękne zdjęcia, dobra obsada i spokojna muzyka sprawiają, że film idealnie nadaje się do oglądania w lekkim półmroku z butelką wina u boku, by z przyjemnością delektować się obrazem. I film nie jest aż tak pusty, jak podobna w stylu "Gitara", a jest równie pięknie przedstawiony.
Idealny na taki nastrojowy seans.
To ,że brakuje w filmie tradycyjnie rozumianego scenariusza nie powinni dziwić skoro Wong Kar Wai właściwie ich nie pisze:)
"a postac grana przez Norę to juz szczyt sztucznosci" - zgadzam się w zupełności, to nie był najlepszy pomysł dawać jej główną rolę.
fakt. może i jest piękna ale poziom gry aktorskiej zaskakująco niski. właściwie tylko w jednej scenie była dla mnie przekonująca - jak oglądali kasety z kamery i zaczęła płakać.
Film bardzo mnie znudził. Zgadzam się, że Jones była sztuczna, zero jakiejkolwiek barwy ukazanej w kreacji. Słyszałam o tym filmie wiele bardzo dobrych słów i opinii, więc po obejrzeniu czułam wielki niedosyt i rozczarowanie. Poniżej moich oczekiwań.
Poza tym, autor trafnie ujął to w tytule tego postu.
Macie w zupełności rację. Po "2046" i "Spragnionych miłości", zdarzyło się temu reżyserowi dać plamę :(
Jagodową miłość oceniłam jako niezłą tylko dlatego, że film miał dobrą oprawę muzyczną oraz piękne plastyczne zdjęcia.
mnie także znudził... cały czas czekałam aż się coś wydarzy, jakiś zwrot wydarzeń czy coś a tu flaki z olejem ;p bardzo się rozczarowałam bo po tytule zapowiadalo sie dobrze a tu kicha
Nie zgadzam się ze słowami krytyki. Są takie filmy, w których niby nic się nie dzieje, ale siedzisz i oglądasz jak zaczarowany, bo czekasz na to, co będzie dalej. Ja czekałem do końca i nie zawiodłem się. Ten film to po prostu życie. Często rzeczy i historie najprostsze są właśnie najlepsze. Dodatkowo podobała mi się oszczędna gra aktorów, którzy nie wybijali się specjalnie ponad historię, która w tym przypadku jest najważniejsza.
9/10
wręcz uwielbiam takie filmy, w których pozornie nic się nie dzieje a mimo to oglądam z zaciekawieniem, dlatego też byłam rozczarowana Jagodową miłością, gdyż nic mnie w tym filmie nie urzekło... niestety, a spodziewałam się czegoś naprawdę dużo lepszego, tak że po jakiś 20 min nie mogłam się końca doczekać.
Sztuka zna wiele przypadków w których fabuła znaczenia nie miała natomiast forma była artystyczna, nie mówię tylko o filmach, ale również literaturze, dzięki bogu naturalizm odszedł w siną dal i mało kto używa przezroczystego języka, również obrazów. Piękny film, interesuje, to, że fabuła jest tutaj jedynie sposobem na pokazanie rzeczywistości podjkręca, film należał do Reachel Weisz, Natali Portman i Lowa szkoda trochę, że rola głównej bohaterki nie była bardziej zarysowana, pozostała trochę blada.
dokładnie. myślałam, że to będzie wyjątkowa komedia romantyczna na długie zimowe wieczory tymczasem .. oprócz ścieżki dźwiękowej, która faktycznie była świetnie dopasowana to gra aktorów była dnem ! popsuła totalnie klimat filmu (nie wspomnę już, że fabuła to masakra) mnie najbardziej irytowała gra Jude Law, nie wiem co jest w nim takiego sexownego bo mnie on po tym filmie po prostu brzydzi ;/ nie wiem czy go głodzili przed tym filmem czy nie nauczyli jeść ale w Jagodowej miłości jedząc ciasto jadł z otwartą buzią, gadając przy tym (my mogliśmy zauważyć resztki jedzenia mielonego w jego jamie ustnej co było odrażające) ech.. film przereklamowany, cieszę się, że nie poszłam na niego do kina bo popłakałabym się wiedząc na co wydałam nawet tylko te kilkanaście złotych.
powiem tak - byłem wczoraj na tym i gość przede mną chrapał jak suseł - wyraźnie słyszałem.. podniósł się mniej więcej pod koniec wątku z Natalie.. strasznie rozmemłana breja, świetni aktorzy, przede wszystkim piękne panie, ale historie z takim przesłaniem można było chyba opowiedzieć dużo ciekawiej.. może gdyby aktorzy byli Azjatami nastawiłbym się nieco inaczej, idąc w ciemno to jest gąbka
Masz rację film ciekawy i poruszający,zgadzam się z innymi że nie jest to film najwyższych lotów ,ale jest interesujący,u mnie ma 7/10.Pozdrawiam
Norah Jones dobrze zagrała swoją rolę. Chciałabym zobaczyć więcej filmów z nią.Muzyka klimatyczna, świetna kolorystyka filmu, dobrze dobrana obsada. Fabule też nie mam nic do zarzucenia. Elizabeth miała jakiś cel w życiu i poznawała wiele ciekawych osobowości i zdobywała nowe doświadczenia. Film spokojny, akcja filmu dzieje się na wybrzeżach miast. Żadnych skandali, zero seksu [w dzisiejszych filmach to rzadkość].
10/10
porażka ! 1/10 ! okropne, nudne ! nie umiałam wytrzymać tych chyba 90 minut ! okropne !
nie oszałamia;] to racja. ani nie wywoła większych emocji. zupełnie nie przekonuje mnie tu kwestia miłości. ma się też wrażenie niedopracowanego scenariusza, ogólny zamysł filmu poniżej oczekiwań
Jedna, wielka, Jagodowa Kicha. Z własnej, nieprzymuszonej woli w życiu nie obejrzałabym tego raz jeszcze. Jedynym plusem jest Jude. W całym tym galimatiasie, w którym poza pękami kluczy i ciastem jagodowym nie załapałam niczego, wypadł urzekająco, uroczo wręcz. Siedział, czekał, palił, sprzątał, częstował - milusio, no. xD
niestety, zgadzam się. a szkoda, bo z tego filmu mogło wyjść coś naprawdę ciekawego. dobra obsada (Norah mnie osobiście pasowała do klimatu filmu), ale scenariusz naprawdę wygląda jak zlepek 10 różnych pomysłów, wciśniętych byle gdzie i byle jak. w tym filmie chodzi po prostu o to, że... o nic w nim nie chodzi. po obejrzeniu siedziałam tylko, myśląc - czy ja właśnie obejrzałam film? czy stało się tam coś poza jazdą samochodem, jedzeniem i pocałunkiem? ciężko mi nawet uwierzyć, że dotrwałam do końca. to chyba tylko dlatego, że nie znoszę zaczynać filmów i ich nie kończyć, choćby nie wiem jak bardzo zamykały mi się powieki.
Oglądałam ten film z bratem, kapitulował po pierwszych pięciu minutach. ;D ja dotrwałam, z trudem, do końca, podczas gdy on dobrze się ustawił, drzemiąc, bo suma summarum i tak nic mi nie dał ten seans - zero wrażeń, poza ekstremalną nudą. nijaki film totalnie o niczym.
w pełni się zgadzam, miałem spore oczekiwania patrząc na obsadę i rezysera, ale niestety film jest o niczym a ładne opakowanie po 20 minutach przestaje wystarczać:D
Zgadzam się, muzyka i zdjęcia były świetne. Zgodzę się również co do fabuły. Nie zbyt mnie zainteresowało to wszystko. Obejrzeć dało się obejrzeć, ale niestety bez większego zainteresowania i bez szczególnych emocji. Ogólnie Jagodowa miłość nie jest mocno zła, problem polega na tym że oprócz fantastycznej oprawy muzycznej i wizualnej, nie ma nic. Wszystko jest tylko poprawne i niczym nie zaskakuje. Po prostu przeciętny film.