Za sam film, wykonanie pomysł itd powinień dostać 7/10 bo umówmy się, że nie jest to film cudowny, wartki, od którego nie można się oderwać. Jednak dodaje jeden punkt za grę Firth'a, który po tych wszystkich komediach romantycznych dostał produkt, w którym mógł zagrać wszystkim... twarzą, głosem, ciałem... Słusznie dostał Złoty Glob i jest poważnym konkurentem do Oscara. Mimo wszystko sama myśl, fabuła nie jest ciekawa, film rozkręcił się dopiero kiedy Jego Wysokość zaczął przeklinać na lekcjach z Lionelem. Trochę zawiodł mnie końcowy king's speech, myślałam, że mowa będzie bardziej płomienna;) Swoją drogą trochę to śmieszne, król Angli przejmował się swoim jąkaniem, gdy tymczasem w Polsce ......
Zgadzam się powiedzmy w większości o co do ostatnich zdań twojej wypowiedzi - myślałem tak samo. Gdy wszyscy bili brawa, gdy Churchill razem z Eminencją i Elżbietą składali mu gratulacje, my dostawaliśmy poważnie w dupę. Nie mogłem się pozbyć myśli, że Anglicy cieszą się z jąkały Króla, który jakoś daje rade, kiedy my tam padamy.
Ode mnie również 8/10, zważywszy na "wybitną poprawność" jeśli chodzi o wykonanie. Plus może za Helenę Bonham Carter, do której mam nieprzejednany sentyment... ; )