Zauważyłam, że dużo filmów traci na ocenie przez to, że są za bardzo nagłaśniane przez media. Ja przed obejrzeniem Jak zostać królem nie widziałam nawet trailera i film mnie absolutnie zachwycił. Oceniłam go 10/10 bo ma w sobie wszystko, czego oczekiwałabym od dobrego kina. Nie nudziłam się w kinie ani przez chwilę.

Ale teraz sobie myślę, że to dlatego, że poszłam do kina bez żadnych oczekiwań - zresztą tak samo było z Avatarem, ominął mnie medialny szum, trailer zaciekawił - a film ujął swoją baśniową prostotą, kolorami i efektami. Dałam mu wysoką ocenę nie na fali trendu, tylko dlatego, że naprawdę, naprawdę mi się spodobał.

To takie moje fizoloficzne przemyślenia prawie na temat ;) Szum to nic dobrego!

Dla mnie film był fantastyczny... myślę ze przede wszystkim dla tego, bo doskonale rozumiałam głównego bohatera . Sama się jąkam i wiem jak to jest...wszystko doskonale rozumiałam. Podobała mi się relacja miedzy pacjent-terapeuta. Bardzo śmieszne momenty.
Colin... co tu dużo mówić... zagrał rewelacyjnie i bardzo wiarygodnie. Czasami miało się aż ochotę wejść do filmu , przytulic go i powiedzieć spokojnie, dasz rade. Zwłaszcza na końcu przed przemówieniem. Pierwszy raz tak miałam. Szkoda ze tak się nie da ;)
Dla mnie ten film był wspaniały. Właśnie tego oczekiwałam. Colin bez dwóch zdań powinien dostać Oscara za ta role.