Kapitalna obsada - praktycznie każdy z aktorów znalazł się na swoim miejscu - i świetna
muzyka (szczególnie w scenie finałowej przemowy). Ogląda się świetnie i bez dłużyzn.
Ciekawe ilu jeszcze mamy takich aktorów z potencjałem, których póki co znamy głównie z
komedii romantycznych?
Narzuca mi się jeszcze porównanie z "Królową", bo to w sumie ta sama kategoria. Tylko że
"Jak zostać królem?" wydaje mi się, że ma w sobie więcej... ikry i wypada korzystniej. Jedyny
minus to chyba to, że wpisuje się trochę - siłą rzeczy, ale zawsze - w serię filmów mających
pokazać, że władca to też człowiek i ma swoje słabości. Tylko że w przeciwieństwie do
"Królowej" ustrzeżono się kilku zbyt rzewnych scen.
Świetny film i warto poświęcić te dwie godziny. To jeden z tych przegadanych, które
hipnotyzują dialogami.