PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=539270}

Jak zostać królem

The King's Speech
7,8 325 520
ocen
7,8 10 1 325520
6,9 43
oceny krytyków
Jak zostać królem
powrót do forum filmu Jak zostać królem

Aż do XX wieku monarcha brytyjski nie był zobowiązany do wystąpień przed poddanymi. Po znacznym ograniczeniu jego władzy na rzecz parlamentu, pozostawał w cieniu urzędników, pełniąc głównie funkcję reprezentacyjną, niewymagającą charyzmy i zdolności przywódczych. Dopiero dwudzieste stulecie przyniosło szereg zmian, wynaleziono wtedy między innymi radio i mikrofon – dziś tak powszechne, nawet archaiczne. Ich pojawienie się postawiło nowego monarchę w bardzo trudniej sytuacji, bowiem nowy król nie jest w stanie wygłosić ani słowa, jąka się i tremuje. Jak przyjmie to lud? Wszakże koronowana głowa jest ich reprezentantem (a nie jak dawniej: pomazańcem bożym, który ma pełnię władzy) i powinien umieć się z nimi porozumieć. W drugiej połowie trzeciej dekady - nieuchronnie zbliżająca się wojna, dyplomatyczne porażki angielskiego rządu - ludzie oczekują od króla wsparcia, wystąpień i przemówień, które za pośrednictwem radia dotrą do nich wszystkich. Czy nowy monarcha stanie na wysokości zadnia? Czy pokona swoją słabość?

"Jak zostać królem" (ang. "The King’s Speech") to prawdziwa uczta dla amatorów kina spokojnego, obyczajowego, w iście angielskim klimacie, bez zbędnych efektów specjalnych, zbyt szybkiego tempa akcji. Oprócz niezwykle dojrzałych kreacji aktorskich, wspaniałych zdjęć i scenografii, dużą zaletą filmu są oryginalne i dowcipne dialogi.

Postać brytyjskiego monarchy podejmowany był przez twórców filmowych wielokrotnie w ostatnich latach ("Królowa" z Helen Mirren, "Elizabeth" z Cate Blanche czy "Dynastia Tudorów") i zawsze kończyło się to zarówno sukcesem kasowym, jak i uznaniem środowiska filmowego. Podobnie jest z obrazem Hoopera. Oprócz milionów zysków, film zebrał już szereg nagród, a przed nim jeszcze najważniejsza ceremonia - walka o Oscary (a jest o co walczyć, bo Akademia nominowała go aż w 12 kategoriach). Warto dodać, że Hooper pięć lat przed nakręceniem swojego dzieła wyreżyserował "Elżbietę I" (2005) - miniserial będący biografią wybitnej monarchini.

Fabuła filmu opiera się na losach księcia Jorku - Alberta. Brat następcy tronu Edwarda od dzieciństwa pozostawał w jego cieniu. Albert nie wykazywał zdolności charyzmatycznych, jąkał się. Gdy umiera król Jerzy V, tron zgodnie z prawem przypada bratu głównego bohatera. Ten jednak po niecałym roku panowania musi abdykować. Jego miejsce ma zająć młodszy Albert, jako Jerzy VI. Nowy władca nie czuje się komfortowo w nowej roli. Zmuszony jest bowiem do licznych występów publicznych, które ukazują jego wadę wymowy. Za namową żony - Elżbiety - monarcha (jeszcze jako książę) zaczyna kurację u ekscentrycznego logopedy Lionela Logue’a. Albert - początkowo sceptycznie nastawiony - z biegiem czasu docenia pomoc terapeuty. Obok pokazania kulis monarchii, drogi syna Jerzego V do tronu, to właśnie relacja Alberta i Lionela wysuwa się na pierwszy plan. Ich znajomość stopniowo przeradza się w przyjaźń. Dzięki pomocy przyjaciela nowy król coraz śmielej wygłasza mowy, a podczas wojny razem z małżonką, staje się symbolem angielskiego ducha bojowego. Do dziś mówi się, że gdyby nie słowa otuchy kierowane za pośrednictwem radia do brytyjskich obywateli, być może Anglicy nie potrafiliby tak dzielenie stawiać czoła Niemcom w czasie II wojny światowej. Radio, które początkowo spędzało monarsze sen z powiek (nazwane zostało nawet puszką Pandory), ostatecznie przyczynia się do sukcesu władcy.

W "Jak zostać królem" reżyserowi udało się bardzo wiarygodnie odtworzyć scenerię, w której rozgrywają się wydarzenia. Scenografia jest skromna, stanowi tło dla aktorów i fabuły, ale mimo to zasługuje na jak najlepszą ocenę. Tak bowiem powinno być; efekty wizualne nie przysłaniają sedna filmu, ale go dopełniają.

Oglądając dzieło Hoopera, nie sposób nie docenić kreacji aktorskich. Rola Colina Firtha to absolutny majstersztyk. Zagranie brytyjskiego monarchy to nie lada wyzwanie dla Brytyjczyka. Colinowi jednak wspaniale się to udało. Jako Jerzy VI wypada bardzo wiarygodnie. Gdy król jąka się, naprawdę widzimy człowieka bezskutecznie próbującego pokonać słabość. Kiedy natomiast odnosi sukces, jesteśmy dumni razem z nim. Firth w ciągu ostatnich dwóch lat znacznie awansował w hierarchii brytyjskich aktorów. Dotychczas kojarzony był z komediami romantycznymi takimi jak: "Dziennik Bridget Jones", "To właśnie miłość", "Mamma Mia!" (skądinąd wyśmienicie sprawdza się w takich kreacjach- oto wszechstronność tego aktora). Ostatnio jednak coraz częściej grywa w poważniejszych filmach. W 2009 roku zagrał główną kreację w "Samotnym Mężczyźnie" Toma Forda. Według mnie to dotychczas jego najlepsza rola (powinien za nią zostać nagrodzony Oscarem, którego dostał Jeff Bridges). W tym roku zarówno Firth, jak i Bridges są nominowani. Jednakże to Colinowi przypadnie statuetka, choćby dlatego ze Akademia lubi nagradzać aktorów za postaci historyczne, a szczególnie monarchów (Oscar dla Helen Mirren w 2007 r.). Obok postaci króla w "Jak zostać królem" poznajemy jego logopedę. W tej roli Geoffrey Rush, który w żadnym calu nie ustępuje Firthowi. Jego swobodę i profesjonalizm obserwujemy nieustannie. Warto też wspomnieć o Helenie Bonham Carter, która wciela się w postać Elżbiety - żony Jerzego VI. Ciepło, które wnosi do filmu jest urzekające. Jest autentyczna, wytworna, dowcipna - prawdziwa królowa. Elżbieta nieustannie towarzyszyła mężowi, wspierała go - była dla niego prawdziwą opoką. Właśnie tę więź reżyserowi udało się wyjątkowo dobrze pokazać.

Film jest dopracowany pod każdym względem. Począwszy od obsady, scenariusza, a na kadrowaniu i brytyjskiej aurze kończąc. Jednakże jedna rzecz nie przypadła mi do gustu (przynajmniej nie tak jak inne aspekty), mianowicie muzyka. Alexandre Desplat zaproponował melodie dosyć monotonne i nie do końca współgrające z fabułą. Momentami muzyka powinna być lżejsza i żywsza. W finałowej scenie również zabrakło odpowiedniego "ciśnienia". Nie znaczy oczywiście, ze ścieżka dźwiękowa jest zła. W pewnym sensie koresponduje ona z ogólną skromną konwencją oprawy graficznej. Oto kolejny dowód, że Hooper zadbał o to, żeby w jego filmie nie było nic przypadkowego.

Warto wybrać się do kina na "Jak zostać królem". Film jest po prostu dobrą lekcją historii. Pokazuje "od kuchni" brytyjską elitę początku XX w., określa mechanizm działania dziedziczenia tronu oraz przybliża nam przemiany społeczno – obyczajowe, jakie dokonywały się w latach trzydziestych dwudziestego stulecia. Obraz ten został entuzjastycznie przyjęty zarówno w Europie, jak i za oceanem. Polacy również zainteresowali się "Jak zostać królem" (do połowy lutego obejrzało go ponad 250 tysięcy widzów) jednak jak pokazują statystyki nasi rodacy zdecydowanie chętniej wybierają rodzime "komedie" ("Och Karol 2" od 21 stycznia zobaczyło ponad milion osób, "Weekend" - ponad 700 tysięcy). Film Toma Hoopera otrzymał aż 12 nominacji do tegorocznych Oscarów, jednak pewniakiem jest tylko w jednej kategorii (pierwszoplanowa rola męska). Bez względu na werdykt Akademii dzieło to zajmie należne mu miejsce w światowej kinematografii. Jest to historia uniwersalna: przyjaźń, pokonywanie własnych słabości, wyzwania i polityka - zawsze były i będą obecne w naszym życiu. Oceniam 7 \ 10.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones