Timothy Spall jako Winston Churchill. Postać Chrchilla zawsze mi się podobała, był to niezwykle charyzmatyczny człowiek. Miał też swój znak rozpoznawczy- cygaro i szklankę whiskey. Spall moim zdaniem nie poradził sobie zupełnie z rolą. Wypadł sztucznie... Nie wystarczy zrobić "Churchillowej" miny i trzymać cygara w łapie, taką charakterystyczną postać trzeba zagrać. Ja wiem, że to niby drugo, lub nawet trzecioplanowa postać, ale jednak kłuło mnie to w oczy. Szczególnie kiedy jego grę zestawiało się na ekranie z świetnym Firthem, rushem, czy Bohnam Carter (jej też raczej nie trwawię, ale w tym filmie naprawdę pokazała klasę. W podobnie dobry sposób zagrała moim zdaniem w Big Fish).
Cóż to tyle. Film świetny. Doskonałe dialogi, pokazuje historię od trochę innej, mniej znanej strony. Temat rozwoju przyjaźni, czy dojrzewania do pełnienia jakiś obowiązków doskonale rozwinięty. Frustracja przeradza się w stanowczość, a nieśmiałość w zdrową skormność. Jak dla mnie mocne 8:)
Timothy Spall jako Winston Churchill... też na to zwróciłem uwagę. tym bardziej, że doskonale pamiętam jego wzruszającą kreację we 'Wszystko albo nic' gdzie grał rozedrganego emocjonalnie taksówkarza