Kiedy Slumdog dostał oskara za najlepszy film myślałem że Akademia już nigdy gorszego nie wybierze ale się pomyliłem bo wygrała historyjka o jąkającym się królu. W roku 2010 zdecydowanie lepszymi filmami były Incepcja Wyspa Tajemnic i Czarny Łabędź. Jedyny plus tego filmu to Helena Bonham Carter na nią zawsze miło jest popatrzeć.
Gra aktorska nie była zła tak jak i realizacja techniczna itp. Popatrzyłem na mój profil jakie filmy mają 6/10 i ten pasuje :) Również trzeba wziąć pod uwagę to że byłem może zbyt zawiedziony tym filmem mam na myśli to że zbyt dużo oczekiwałem od filmu który dostał 4 oscary w tym za najlepszy film. W każdym razie nie polecam a sam już na pewno nigdy go nie obejrze.
Znaczy ten film to jest przykład, że z genialnym aktorstwem idzie taka sobie historia. Z punktu widzenia filmowego to jest zwykła, prosta, średnia twórczość z cyklu od zera do bohatera, któremu pomaga mentor i specjalnie nie wciąga, gdyby nie Colin i charyzmatyczny Rush tak na prawdę mielibyśmy kolejną produkcję tak na prawdę o niczym. Bo te 2h mogłoby być skrócone do 30 minut i dalej byłby ten sam efekt. :D To jest dobry film, ale nie oscarowy. Aktorzy na oscara zasługują, bo moim zdaniem i Rush powienien dostać za rolę drugoplanową, ale sam film dla mnie był przeciętny. Co prawda podniesiono istotny,omijany, a powszechnie występujący temat jąkania się, który często przechodzi bez echa, ale oprócz tego nie widzę powodów na Oscara dla filmu jako całokształt. Dużo większe wrażenie zrobił na mnie film "You Don't Know Jack" z Alem Pacino za którego dostał już Złotego Globa i szkoda, ze poszło to do telewizji, bo szersze grono w Polsce nie ma okazji go zobaczyć.
"You Don't Know Jack" jest niesamowitym filmem!!! Rozpatrując filmy pod kątem jakie tematy poruszają, to eutanazja (mimo, że było już wiele filmów o niej) i skazanie kogoś za pomoc innym ludziom jest chyba ważniejszą kwestią, niż jąkanie ;-) A film z Pacino nawet nie miał nominacji... Jeśli natomiast Oscar za "najlepszy film" miałby przypaść najlepszemu filmowi, to tutaj "King's Speech" przegrywa z efektownym "Inception", który o wiele bardziej podobał się publice i trzymał poziom, oraz z niesamowitym "Black Swan'em", w którym, przynajmniej ja nie znalazłem ani jednej rzeczy do której można się przyczepić...Nawet efekty, których jest niewiele pozostają w pamięci.
Generalnie jeśli chodzi o Oscary, to jak dla mnie od dawna nie mają już znaczenia... Ich przyznawanie wydaje się albo losowe, albo ustalone marketingowo. Złote Globy są lepszym (ale też niezbyt dobrym) miernikiem osiągnięć filmowych.
Najlepiej widać po latach jakie filmy są dobre (taki "Fight Club" dostał Oscara za dźwięk, nawet nie był nominowany do innych kategorii) i wątpię czy "King's Speech" zostanie zapamiętany- w odróżnieniu od Black Swana, You Don't Know Jack, czy nawet mocno blockbusterowej Incepcji.
zgadzam się, film nudny, nijaki. gdyby nie rewelacyjny Rush, nie dałbym rady do końca
Świetna gra aktorska. Po filmie biograficznym można się spodziewać trochę zanudzania, co nie zmienia faktu, że "The King's Speech" zasługuje na silne 8.
to po coś ie nastawiać a potem dawać ocenę, bo człowiek się zawiódł - zakrzywiasz ocenę...
Pewnie tylko akcja CI w głowie. Nie lepiej czasem na filmie pomyśleć i użyć szarych komórek?
a o czym tu myśleć na tym filmie? Jąkający się następca tronu i jego logopeda. i na tym kończy się fabuła. oscary dla twórców za niezwykłą umiejętność rozwleczenia tego tematu na 2 godziny!! brawa!
Trzeba się przypatrzeć i poczytać trochę, żeby zrozumieć. Chcesz wiedzieć? Czy sam się postarasz?