Czy film naprawdę zasługuje na aż 12 nominacji ? Zastanawia mnie w czym tkwi fenomen
tego dzieła. Oczywiście Colin Firth zagrał świetnie, do pary z Geoffreyem Rushem, obydwaj
zasłużyli na oscara. Ale wydaję mi się, że szacowne grono Akademii ( znowu) okazało się
dość krótkowzroczne i zwyczajnie zbyt konserwatywne. Co o tym Wy sądzicie ? Chodzi o
wyrażenie swojej opinii, a nie wypisywanie komentarzy typu: "Imbecyl" , "Idiota" , "Gówno
wiesz o filmach".
Zanim jeszcze obejrzałam film, wierzyłam, że zasłużył na te wszystkie nominacje(patrząc chociażby na obsadę), ale kiedy już go zobaczyłam doprawdy zmieniłam zdanie. Filmowi wydaje się czegoś brakować, w niektórych momentach ociera się wręcz o nudę, a chyba nie o to chodzi w filmach godnych Oskarów. Oczywiście to tylko moja opinia.
Właśnie wróciłam z kina i... film baardzo mi się spodobał. Trochę naciągany jak dla mnie "dramat", bo najwięcej tego dramatu dodawała mu ścieżka dźwiękowa ;)
...a co do Oskarów bez dwóch zdań Colin zagrał niesamowicie, widziałam go już w wielu filmach i zawsze go ceniłam, ale tutaj pokazał, że naprawdę potrafi grać, i to jak! W końcu takie perfekcyjne jąkanie na pewno jest niesamowicie trudne! Natomiast jeśli chodzi o Oskara za film, to mówię stanowcze nie, ale z drugiej strony komu byście go przyznali? to teraźniejsze kino schodzi na psy...
jak na wszystkie wyprodukowane teraz filmy, ten jest jednym z lepszych, ale na Oskara nie zasługuje, problem w tym, że szanowne grono Akademii nie bardzo ma w czym wybierać. Niestety...
Co do Colina Firtha, to odnoszę wrażenie, że rolę swojego życia zagrał w samotnym mężczyźnie. A w King’s speech nie widzę nic poza tym, iż król jest nagi.
Generalnie film wywołał we mnie niezdrowe konotacje z kinem familijnym, i jakkolwiek nie chce tutaj deprecjonować tego szacownego gatunku, mam niemiłe poczucie, iż próbowano zadowolić każdego, w efekcie nie zadowalając nikogo. Firth wykrzykujący z ekranu różne "dziwki" w ogóle mnie nie śmieszy, a jego walka z jąkaniem, mimo iż próbowano z tego uczynić Uniwersalny Problem w skali Kosmicznej, nie ruszył mnie w ogóle. Fakt, iż nie sposób biednemu Albertowi współczuć i kibicować mu w pokonywaniu jego małej, ludzkiej słabości, acz od oskarowych dzieł żąda się czegoś więcej –ja przynajmniej żądam – tego, że poczuję z bohaterem więź, że będę tupać ze złości albo wyć w akcie protestu, słowem, że film jakoś emocjonalnie mnie poruszy. Król tego nie zrobił.
Byłam dziś w kinie... i muszę przyznać, że dawno nie widziałam równie pięknego filmu. Wzruszona byłam przez cały seans, a Firth mnie po prostu zachwycił. Najpiekniejsze w filmie było to, ze problem jąkania nie był w żaden sposób przesadzony ani na siłę śmieszny.
Moim zdaniem oddał tej roli całego siebie, Rush zresztą też <3
Kadry były niesamowite. Sposób obrazowania (poprzez specyficzne ruchy kamery) osaczał bohatera... jego stres, napięcia... były wręcz odczuwalne!
Jestem zachwycona.
( w sumie w tym momencie nie rozumiem co mi się takiego tak podobało w Czarnym Łabędziu...)
Nominacje jak najbardziej zasłużone jak na moje... a już niepodważalnie za pierwszoplanową rolę męską!! ....
Zgadzam się! Colin Firth był w tej roli bardzo naturalny. Według mnie film w pełni zasługuje na tych 11 nominacji, choć nie na tyleż samo nagród.