Od czego tu zacząć? Może od fabuły- dobrze opowiedziana historia człowieka, który walczy z własną słabością. Pierwszy film pseudobiograficzny, który mnie naprawdę zaciekawił. Widziałam wiele produkcji przedstawiających postaci monarchów i żadna niestety nie była pozbawiona zbędnego patosu i fanfaronady. Ten film to wyjątek. Przyszłego króla Anglii- księcia Yorku- poznajemy jako Bertiego, który nie może pozbyć się wstydliwej (zwłaszcza u osoby publicznej) przypadłości jaką jest jąkanie. Postać księcia jest świetnie skonstruowana- od razu darzy się go sympatią za wybuchowy temperament, pokorę, świadomość własnej ułomności, pogodzenie z losem. Ponad wszystko Bertie jest człowiekiem, a nie pozbawionym życia zimnym herosem.
Kolejny atut to brawurowe aktorstwo Collina Firtha i Geoffreya Rusha. To dla mnie jeden z najlepszych duetów współczesnej kinematografii.
Dobry scenariusz- historia i dialogi w pełni przekonywające widza.
Wychodząc z kina ma się świadomość, ze obejrzało się niezły film.
Polecam wszystkim- POZYCJA OBOWIĄZKOWA!!!!