Zamiast Colina Firtha, Oscara powinien dostać Geoffrey Rush. Widząc grę Firtha, trudno określić jakie schorzenie przedstawiał, bo to nie było jąkanie się, starał się, ale mu nie wyszło i czuję się ten niedosyt. No, ale komuś trzeba było przyznać nagrodę, a obecnie jest mało dobrych filmów, tak więc...
Film rewelacyjny.
Zgadzam się, że Rush zagrał o niebo lepiej od Firtha i zasłużył na drugoplanowego Oskara, choć jeszcze nie widziałem filmu "Fighter" i roli Bale'a.
Jeśli mu nie wyszło, a jąkam się od 6 lat więc trochę się na tym znam, to nie wiem komu wyszło.
Dla mnie film rewelacyjny. Również się jąkam (więc można powiedzieć, że mogę ocenić wiarygodność) i rola Colin'a mnie zaskoczyła pozytywnie. Myślałam, nie da rady tego zagrać, ale poradził sobie świetnie. Ciesze się, że go docenili i wręczyli mu Oscara.
Po tej roli bardzo polubiłam tego aktora. :) I można powiedzieć, że teraz będzie czas na Colina Firth'a :)
Jak się dowiedziałam kto dostał Oskara to powiedziałam: "co to za ciota!!??? wtf" ^^, ale nadrobiłam zaległość (tj. zobaczyłam film) i cofam to zdanie. :)
Co wy w ogóle... Przecież Colin był nominowany w kategorii 'Najlepszy aktor pierwszoplanowy', a Rush w drugoplanowym. Nie mam nic do Rusha, lubię go, strasznie podobało mi się to jak zagrał. ale Colin zasłużył na Oscara.
Jakby można było rozdać dwa Oskary to bym dała obu. Rush był super, ale Firth na pewno nie zostawał w tyle. On wręcz idealnie pasował do tej roli.
* sorry, zapomniałam się, że przecież obaj byli nominowani w innych kategoriach xd
Zgadzam się z Dyskobolem, że tutaj mamy do czynienia z widocznymi niedociągnięciami w grze aktorskiej głównego bohatera. Naśladowanie jąkania się jest szalenie trudne i tutaj aktor przedstawił nam króla, który nie miał typowych problemów z jąkaniem, tylko zacinał się. Aktor bardzo się wysilał, prężył. Główną postacią ciągnącą cały film nie był król, tylko jego logopeda-terapeuta. I tak sobie myślę, jakie nastąpiło przeistoczenie tego aktora, bo pamiętam go z roli Barbossy w "Piratach", w zupełnie odmienną rolę, wymagającą umiejętności i talentu. Po prostu zostałam oczarowana grą Rusha, jego twarz potrafi o wiele więcej wyrazić. Mamy tu podobną sytuację jak w "Bękartach", gdzie aktor drugoplanowy (Waltz) jest o wiele lepszy w grze aktorskiej i wczuciu się w klimat postaci, niż główna postać, główna postać jest w " Jak zostać królem" tylko dopełnieniem. A tak poza tym, dlaczego ten film jest zatytułowany "Jak zostać królem"?Nie tylko pod względem samej fabuły, bo przemiana w króla nastąpiła automatycznie, a to że miał problemy z wymową to jest najmniejszy problem w tym przypadku i jeszcze druga uwaga, tytuł powinien być przetłumaczony dokładnie, to tak nawiasem.
W zasadzie ostatnio w ogóle nie ma dobrych filmów, tak więc kiedy dowiedziałam się, że może otrzymać 12 Oscarów i pobić, powiedzmy "Ben Hura", to mnie śmiech ogarnął. Wiadomo było, że będą brane pod uwagę tylko te dwa filmy, czyli jeszcze "Incepcja", bo z tego co mamy na rynku filmowym, te się nieco wybijają. No i wystarczy na ten temat....