W takim razie ja chyba nie za bardzo rozumiem fajfokloków. Było kilka zabawanych sytuacji, ale w życiu nie nazwałbym filmu komedią. Nie wiem kto jest odpowiedzialny za tłumaczenie tytułów, albo wpierdzielanie na plakaty reklamujące haseł typu "Komedia oparta na faktach", ale chętnie odstrzeliłbym temu komuś łeb.
To wszystko wyjaśnia, jestem przecież pół debilem, sklonowaną owcą, gównem w błyszczącym dresie...