Jako komedia słabiak z przebłyskami.
Jako dramat słabiak.
Jako film biograficzny słabiak (1 wątek poprowadzony przewodnio, cała reszta pobocznie - tak się filmów biograficznych nie buduje).
1. Muzyka - poprawnie,
2. Montaż - poprawnie,
3. Aktorzy - bardzo dobrze (na pewno jednak nie "oscarowo"),
4. Fabuła - żenująco słaba.
Historia ani dobrze nie śmieszy ani nie porywa. Wieje nudą, czekałem do końca filmu aż akcja lub fabuła się rozkręci/skomplikuje a tu cały czas tłuczony jeden wątek. Sposób opowiedzenia historii mocno przewidywalny, nawet nie wiedząc że to film biograficzny byłbym w stanie go opowiedzieć do końca po oglądnięciu pierwszych 15 minut. A ludzie, którzy piszą o przesłaniu w tym filmie i ponadczasowości chyba na łeb upadli. Podsumowując dobrze zrealizowana i zagrana ale jednocześnie prosta i przewidywalna bograficzna historyjka z elemantami typowego humoru angielskiego. 6/10 i na nic więcej nie zasługuje.
Sądząc po reakcjach ludzi w kinie raczej nie jestem odosobniony.
Historia miała potencjał na stworzenie ciekawego dramatu biograficznego z elementami komedii ale została FATALNIE poprowadzona.
ps1. Najbardziej mnie śmieszy czepianie się ludzi negatywnie oceniających film i wyciąganie z ich profilu np. wysokich not dla filmów komediowych. Ludzie - jak można porównywać 2 filmy z zupełnie odrębnych gatunków? Zastanówcie się zanim spróbujecie zabłysnąć na forum.
ps2. To mój pierwszy założony na Filmwebie ale musiałem... pierwszy raz spotkałem się z filmem, który chwaliło tak wielu moich znajomych, który nagrodziła Akademia, który miał wysokie noty zarówno na Filmwebie jak i IMDB, a był w rzeczywistości SŁABY. Pierwszy raz a trochę już tego w życiu obejrzałem...