Sprawnie opowiedziana słodko-gorzka historia króla Jerzego VI i jego logopedy. Z znakomitymi Firthem (Oscar musi być) i Rushem (Bale bardziej zasłużył). I właściwie na tym można by zakończyć. Film Hoopera nie ma w sobie jakiegoś pierwiastka który wyróżniałby go spośród wielu podobnych historii o dojrzewaniu do odpowiedzialności i pokonywaniu własnych słabości. To jest dobre i wartościowe kino ale czy zasługuje na miano film roku? Szczerze wątpię. Choć gorszą pomyłką by była wygrana Hoopera nad Fincherem. 7/10.