Film jest beznadziejny. Poszlam dzisiaj rano i myslalam ze jak taki ceniony to znaczy ze dobry. Rozczarowalam sie strasznie. Mialam wielka ochote wyjsc w trakcie, ale bylam tak znudzona ze az mi sie nie chcialo wstac. Wlasciwie to nie do konca pamietam srodkowe sceny, wiec mozliwe nawet ze przysnelam, co nigdy w kinie mi sie nie zdarzylo.
Zaplacilam za seans 20 zlotych(tak, dobrze myslicie. W Cinema City). To jest malutko i takiej kwoty to chyba nie zal nikomu, no ale... Stracone pieniadze i czas. Film jest wlasciwie o niczym, nie ma zadnego klimatu, a juz tym bardziej fabuly. Jest jedynie nieglupia gra aktorska, ale moim zdaniem to pomaga jedynie wtedy kiedy jest scenariusz dobry. Dla mnie patrzenie sie na to, jak jakis gosciu radzi sobie z wada wymowy to jest idiotyczne. A wiec ZA CO DO CHOLERY TE OSCARY?
Być może wynikają z tego, że są na Świecie ludzie, którzy coś tam w tym filmie jednak zauważyli - być może dopatrzyli się nieco nieistniejącej dla Ciebie fabuły. Być może sam temat przypadłości człowieka skupiającego na sobie uwagę całej nacji i ukrytego przed oczami owej nacji pasjonata-specjalisty uznali za zajmujący. Być może dostrzegli nieobecny dla Ciebie angielski klimat w etykiecie, akcencie i dynastycznej specyfice...
No ale przecież to było tylko 20 złotych, jak sama stwierdzasz. :) Nie ma nad czym rozdzierać szat. Jedni lubią stary jazz, inni ostrą elektronikę i nie ma w tym niczego złego.
No cóż... Ja mając nawet 12 lat potrafiłbym docenić taki film. Weź sobie, to co napisał coldwaver do serca. Pozdrawiam. :)
20 zł to niemało ummie taki film kosztuje 13 zł a i tak niema wielu chętnych .Prawda jest taka że każdy chłam można wypromować trzeba tylko odpowiednia otoczkę stworzyć.Czy gdy by to był film o jąkalę z Polski dostał by Oskara? Nawet by nie dotarł by do nominacji.Film jest promowany przez silne lobby maja silę przebicia dlatego tam się dostał teraz jak by to wyglądało gdyby film o królu wyspiarzy poniósł klapę brytole w roku ślubu księcia by się obrazili na wszystkich .Rodzina królewska jest dla nich najważniejsza to się przekłada także na gospodarcze konsekwencje.
Za co te nominacje? Za to ,że pokazuje prawdziwe życie i jest to film specyficzny może spodobać się prawie wszystkim o dobrym guście. Nie pokazuje chorej baletnicy która według mnie miała rozdwojenie jaźni i była cały czas skupiona na swojej pracy.- Muszę być doskonała tylko ja i nikt mi tego nie odbierze koniec kropka. Może macie rację film o jąkającym się królu jest bez sensu ,ale ten film jest ukazany na faktach oraz tym ,że nawet ze swej wady można zrobić swój atut (I ciekawe kto by lepiej zagrał tę rolę jak nie Colin ) .I trzymam za ten film kciuki by dostał jak najwięcej nagród które mu się należą. ;))
Wg mnie to bardzo dobry film, ale oglądając go trzeba całkowicie dać się wciągnąć, wczuć w sytuację Alberta. Uważam że jest wzruszający, pełen takiego uroczego i spokojnego angielskiego humoru, no i oczywiście świetna rola Colina. Podobała mi się postac tego "doktora". Wspaniale przestawiona została ich przyjaźń. Dla mnie 8/10.
idąc za Twoim pytaniem możnaby zapytać, dlaczego nominację dostał "Czarny łabędź" (wszak historia niemal od początku przewidywalna, środowisko baletowe wydumane a historyjka ambitnej dziewczyny jest znana każdemu kto obejrzał choćby kilka filmów w życiu) , "Incepcja" (dla wielu widzów film zbudowany głównie na efektach specjalnych i otoczce wizualnej) czy np. "Toy story3" (bajka!).
rozważania czy film na nominację zasłużył czy nie są dość jałowe - przede wszystkim dlatego, że nominacje te są już faktem. osobiście uważam, że "King`s speech" zasłużył nie tylko na nominację, ale i na samą statuetkę. jest wspaniałym przykładem na to, że scenraiusz wcale nie musi być naszpikowany akcją i zwrotem wydarzeń, bądź zaskakujących sytuacji aby stworzyć przekonywujący, wciągający obraz. autorom z pozornie prostej historii udało się zrobić film, który do mnie i do wielu innych fanów kina przemawia - swoim autentyzmem, kreacjami aktorskimi, delikatnym i ironicznym humorem, świetnym oddaniem klimatu samej epoki jak i "brytyjskości" - z całym jej "sztywniactwem" i konwencjonalnością.
i na koniec nie mogę się powstrzymać by nie skomentować Twoich słów: "Poszlam dzisiaj rano i myslalam ze jak taki ceniony to znaczy ze dobry".
Ja gdy czytam pozytywne recenzje "Och Karol2", "Seksu w wielkim mieście", "Testosteronu" czy "Wojen ślubnych" nie idę do kina "bo wszyscy mówią/piszą że to wspaniały film". gdybym się kierować takimi pobudkami - ominęłaby mnie większość genialnych filmów, które albo w Polsce przechodzą bez większego echa, albo się o nich zbyt wiele nie pisze bo nie są produkcjami kasowymi (a skoro się o nich nie pisze, nie mówi to niewiele osób ma tak naprawdę szansę je obejrzeć - bo o nich najzwyczajniej w świecie nie wie).