O co chodzi ? Możecie mieć swoje zdanie ale nie plujcie tak. Przecież to nie kino akcji, ale wspaniale opowiedziana
prawdziwa historia. I o jąkaniu można się dużo dowiedzieć jeśli ktoś nie miał możliwości studiowania tej dziedziny.
Polecam bardzo
dla mnie również film był piękny. Pokazuje jak walczyć ze swoimi słabościami i się nie poddawać :)
Nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z Tobą. Skromny, ale nie pozbawiony piękna i emocji film o słabości jednego z najpotężniejszych ludzi ówczesnego świata.
Film bardzo potrzebny w świecie, gdzie wydaje nam sie, ze znamy życie gwiazd i cieszymy się, gdy uda nam się podejrzeć je na sedesie albo bez makijażu - a z drugiej strony fotoszop opanował nasze umysły do tego stopnia, ze całkowicie ukształtował ideały piękna i nawet tego już nie zauwazamy. W czasach Jerzego nie było fotoszopa, ale tez nikt nie robił znanym osobm fotografii z zaskoczenia, ślęcząc gdzieś na drzewie. Król był kimś więcej niż dzisiaj. To dobrze przypomnieć sobie, ze nawet ten kogo uważamy za wyjątkowy ideał, też sam sobie nie radzi z róznymi sytuacjmi w życiu. A Geoffrey Rush jest fantastyczny :)
Bardzo piękny film. Tak prosto opowiedziany, a jakie wywiera wrażenie. Trzeba walczyć ze sobą i pokonywać słabości.
Zgadzam się, jest wspaniały, oglądałam go już kilka razy i nie jest on w stanie znudzić :-)
Film zdecydowanie przeraklamowany, jedynie Rush daje radę... 7/10 to i tak zawyżona punktacja, historia o niczym. Błahy problem przeradza się w film...
w twojej wypowiedzi przemawia ignorancja :) nic błahego dla osób zaznajomionych z tematem. pozdrawiam
Zaznajomionymi z tematem? Masz na myśli ludzi z problemami z wysłowieniem się? Nie chodzi o ignorancję, współczuje wszystkim z jakimikolwiek problemami. Ale jak ktoś nakręci film o Jasiu z rakiem i jego walce z chorobą nie znaczy to od razu, że film jest wybitny... Przepraszam za dobitność, ale ten film jest przeciętny... Zresztą patrząc na Twoje najwyżej ocenianie takie same mam odczucie do filmu Shawshank Redemdion, uważam że to dobry film ale nawet nie na top 100
No cóż, zdecydowanie się zgadzam z Twoją wypowiedzią. Film o tym, że w momencie wybuchu największej wojny w historii ludzkości, w której zginęły dziesiątki milionów mężczyzn, kobiet i dzieci, biedny król Anglii miał problem z wysławianiem się. Przecież to brzmi groteskowo. Jak ogromnym problemem na tle toczących się wówczas wydarzeń było jąkanie się króla ? I jeszcze scena, w której wszyscy z uśmiechem na twarzy oklaskują króla jak gdyby na samotnej samobójczej misji wyrżnął Hitlera i całą jego świtę kończąc wojnę. Właśnie w tym momencie pomyślałem "k*rwa, przed wami największa rzeź jaka trafiła się w historii tego świata, a wy debile cieszycie się że król przeczytał 4 strony beż większego zająknięcia się" :D
Ja wiem, że to film o zmaganiu się z własnymi słabostkami i okropnymi wspomnieniami z przeszłości, ale jeśli człowiek chce coś takiego obejrzeć to wystarczy odpalić filmik z jakiejkolwiek paraolimpiady i już można odczuć większe emocje. Niestety film opowiada o wielkiej błahostce dziejącej się w tle najgorszych lat w historii cywilizacji.
Nie powiem ładnie nakręcony, bardzo dobra gra aktorska i muzyka, natomiast temat filmu jest równie poważny, co miłostki nastolatków w High School Musical ;)
W tym treść, że to przemówienie było niezwykle dla całej Anglii jak i losów II Wojny Światowej. Osoba króla jest świętością dla Anglików. Sam król to osoba reprezentująca kraj. Jak miałoby wyglądać przemówienie jąkającego się władcy? Jak by to świadczyło o światowym imperium? Do tego w czasie przedstawionego orędzia w wojnie brały udział wyłącznie Wielka Brytania i Francja- oczywiście jako strona aliantów. Owe przemówienie w pewien sposób miało ,,zachęcić,, inne państwa do poparcia walki z wrogiem.
No i tak zachęciło że Francuzi i Anglicy praktycznie nic nie robili póki Niemcy nie przyszli.
Zacznijmy od początku:
W maju 39 w Paryżu nasi generałowie zupełną pewnością siebie twierdzili, że Polska samodzielnie może stawiać opór III Rzeszy na zwartej linii frontu 3 miesiące. Ostateczna strategia zatwierdzona przez obie strony uznała, że Polska wytrzyma miesiąc.
Francuzi byli zobowiązani do wypowiedzania Niemcom wojny w przeciągu trzech dni od ataku na nasz kraj, co też uczynili oraz rozpoczęcia mobilizacji, co też uczynili. Tu muszę nadmienić, że plan Francji składał się z czterech etapów:
- I faza zakładała oczyszczenie sektorów przygranicznych i wyrównanie frontu oraz przybliżenie go w stronę pozycji wrogich czołowych linii obrony;
- II faza polegała na głębszym wkroczeniu w głąb terenu wroga oraz opanowaniu terenów niezbędnych do wykonania III fazy. W ramach tej fazy planowano dość duże natarcie w sile trzech dywizji piechoty i ok. 180 czołgów (cztery bataliony) na wzgórza okolic miasta Saarlouis;
- III faza zakładała ostateczna wyparcie wroga z większości terenów znajdujących się przed wałem zachodnim. Bez wykonania fazy II działanie ofensywa mogłaby utknąć i skończyć się walkami pozycyjnymi;
- IV faza była szczytem kulminacyjnym działań. Fazę tę miano wykonać ok. 30 dni od dnia mobilizacji. Wtedy miano dokonać przełamania wału zachodniego dzięki potężnemu wsparciu artyleryjskiemu (na ten cel zaplanowano 70 tys. ton amunicji).
Na linii Zygfryda dowództwo niemieckie w 39 roku, zostawiło 42 dywizje , z czego aż 11 stanowiły dywizje I fali mobilizacyjnej.
Sześć lat później ta właśnie linia, w dużej części już przestarzała, słabo uzbrojona i nieposiadająca regularnych załóg, powstrzymała Amerykanów, którzy mieli 20 krotną przewagę nad francuską armią z 39, przez pół roku, zadając im dotkliwe straty.
Jednolity front w Polsce rozłamał się po tygodniu, o ile dobrze pamiętam, 7 września Wehrmacht stanął pod Warszawą, a kraj opuścił prezydent II RP Ignacy Mościcki, Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz i Sztab Generalny oraz cały rząd. 14 września Niemcy byli już we Lwowie, a 17 września, czyli w dniu,w którym zgodnie z postanowieniem obu stron, miała się zacząć większa ofensywa ze strony francuskiej, do Polski wkroczyła armia czerwona, a Wehrmacht, zaczął się wycofywać z kresów i przerzucać dywizje na zachód.
Czy muszę tłumaczyć, że jakaśkolwiek interwencja Francji w takiej sytuacji, którzy też mieli przestarzałą i źle zorganizowaną armie, nic by Polsce nie pomogła, a zakończyłaby się tylko rozbiciem francuskiej armii na linii Zygfryda?
Ty bardziej, że ofensywa francuska nigdy nie miała nas ratować, tylko miała za zadanie odciążyć front w Polsce, abyśmy mogli się przegrupować i wyprowadzić kontratak?