PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=539270}

Jak zostać królem

The King's Speech
2010
7,8 329 tys. ocen
7,8 10 1 328836
7,1 81 krytyków
Jak zostać królem
powrót do forum filmu Jak zostać królem

przeciętniak

użytkownik usunięty

ten film ani nie porywa, ani nie wznosi się ponad przeciętność. On powoli dryfuje sobie w meandrach banału. No bo, posłuchajcie, doktor króla leczy. <ziew> Ta historia wcale nie jest interesująca. Ot, kolejny raz koleś przezwycięża swoję lęki i przeciwności losu. I co zadziwiające, w tym filmie nie ma ani grama politycznego zacięcia i napięcia, obecnego chociażby w pierwszym z brzegu filmu Stone'a czy "Królowej". Gośćiu jest królem, ale jakoś nie udało się oddać ogromu sytuacji. Równie dobrze mógłby być górnikiem. Dopiero w ostatniej scenie kamera pokazuje wiwatujący tłum, że to niby wielkie wydarzenie. Ale widza gówno to obchodzi.

Wydaje mi się, że lepszym filmem jest "Maria Antonina" ,która z tego co pamiętam odstała Oscara za kostiumy, zaś "King's speech" dostało chyba 12 nominacji, co jest dla mnie zwykłym nadużyciem. W dziele Coppolli brak politycznego rysu w biografii kólowej, rekompensuje talent reżyserki do konstruowania klimatycznych, uwodzicielskich scen. No i ta "alternatywna" muza w tle. A tutaj nie ma własciwie nic, co by rekompensowałą potworną nudę, jaka wieje z dzieła nieznanego mi bliżej Toma Hoopera.

W założeniu miało to być zapewne aktorstwo. Decyzję, że jakiś czas temu "brytyjskie Oscary" poszły do aktorów tego filmu oceniam tylko i wyłącznie dowód na samouwielbienie Angoli. Bo taka Helena Bohnam - Carter miała sto razy więcej pazura w pierwszym z brzegu filmu Burtona, a nawet jako Beatrix coś tam, nie mówiąc już o kultowej roli w "Fight Clubie". A Colin Firth gra z poświęceniem, ale nie da się ukryć, że mimo to jego bohater to straszny nudziarz. Nawet gdy się "strasznie wkurza" pozostaje drętwym gogusiem". Być może w tym tkwi błąd tego filmu, że bohater jakiś taki nijaki. Ani on ziębi, ani parzy.

Ni w "penisa". ni w "waginę" jak to moja kumpela kiedyś powiedzała. I taki jest ten filmik. Colin pewnie dostanie Oscara, ale moim zdaniem nie do końca sobie zasłużył. Operuje sprawną techinkę aktorską, wyniesioną zapewne z teatru, ale jakoś nie do końca sprawdza się to na dużym ekranie. Zauważcie, że w każdym filmie ten aktor gra tę samą postać, lamusowatego grzecznego chłopca. Nie potrafi zerwać ze swoim emploi. Co innego Helena. Ona udowadnia, że owszem, potrafi i to z dużym wdziękiem. Ale tutaj niestety nie ma nic prócz wdzięku.

Sam film też wydaje mi się dość niewdzięczny. W sumie "kijowo" się go oglądało.