film z gatunku - lekki, przyjemny, całkiem dowcipny, ale... no właśnie, przereklamowany. To nie arcydzieło z najwyższej półki, jak chcą niektórzy, ale po prostu sprawny mariaż kina rozrywkowego z historią. Dobrze zagrany, świetnie napisany. Firth daje radę, ale też przesadą są peany na jego cześć, nawet jeśli to najlepsza kreacja w jego dorobku. Uwagę bardziej przykuwa Rush, co jak dla mnie jest w zupełności zrozumiałe, zaskakująco dobry jest także Guy Pearce - uważam że pomimo że rola mała, to wyrazista i daleka od emploi tego aktora. Bonham Carter raczej jako ozdoba, tą postać mógłby zagrać ktokolwiek inny i byłoby identycznie - to jednak "męskie kino", jeśli wiecie co mam na myśli. Chybiony zdecydowanie Spall jako Churchill - przerysowany, komiczny w tani, "kabaretowy" sposób. Dobre, zręczne, zajmujące, ale najwyższych honorów nie-godne.