... i wreszcie Jane Eyre nie wygląda jak kaczka. Michael Fassbender absolutnie genialny, uwierzyłam mu, że uczucie Rochestera do Jane było prawdziwe (tego głównie brakowało mi w ekranizacji z 2006 r.). Mia też świetna - taką Jane zawsze widziałam czytając książkę. Myślę nie tylko o jej grze, ale i wyglądzie. Nie będę się bawiła w wymienianie niedociągnięć itd. Owszem jakieś były, ale wszyscy ci wspaniali aktorzy sprawili, że praktycznie ich nie zauważałam.
Dla mnie ideałem zawsze pozostanie wersja Orsona Wellesa, ale muszę przyznać, że ta wersja robi wrażenie. NIe przepadałam dotąd za Mią Wasikowski, ale tu sobie świetnie poradziła. A Rochester? Masz absolutną rację, w końcu uwierzyłam w prawdziwość jego uczuć do Jane.
Zabrakło mi tylko zakończenia. Wystarczyłaby jedna minuta. Małżeństwo, dzieci i odzyskania wzroku na jedno oko. Niby wiadomo, że wszystko skończyło się dobrze, ale miło by było zobaczyć to szczęście a nie tylko domyślać się go.
Ekipa filmowa jaka się zebrała miała zbyt duże ambicje artystyczne aby dochować wierności tej historii. Starali się uniknąć stworzenia kolejnego kiczowatego romansidła. Scenarzystka zadbała a potem reżyser dopilnował by nie iść w kierunku emocjonalnego porno tylko wydusić tyle sensu z tej historii ile się da. Szczerze to nie wiem do końca dlaczego Fukunaga się za to zabrał (świetny debiut Sin Nombre) ale wyszedł całkiem udany film (najlepszy z możliwych).
ikaa, zgadzam się w stu procentach. Mimo braku wielu wątków z książki musiałam dać 10/10 bo chemia między Fassbenderem a Wasikowską rekompensowała mi wszystko czego zabrakło - wątku pokrewieństwa z Riversami, matki Adele czy chociażby tego zakończenia, o którym wspominała essi_deven . Szkoda, bo Rochester z synkiem to byłby niezapomniany widok ;)
w pełni popieram Wasze wypowiedzi odnośnie braku rozwinięcia niektórych wątków książki, ale i tak uważam, że film ma niesamowity klimat i gra aktorska minimalizuje wszystkie pomniejsze niedociągnięcia. Na mnie film zrobił duże wrażenie: emocje oddane szczerze( mam na myśli tę chemię o której napisała już Shayera), obsada dobrana świetnie, muzyka i... to coś, co sprawia, że odczuwamy dramatyzm przedstawianych sytuacji. Dla mnie to wyraz kunsztu całej ekipy i ogromna przyjemność oglądania! =)