ta ekranizacja jest zaskakująco dobra. Bardzo dobrze skrojony scenariusz, przystojny Rochester, nawet Mia Wasikowska mi się podobała, tutaj jej hm "oszczędna" gra aktorska się sprawdziła. Co jednak jest perełką w tym filmie to zdjęcia, świetne operacje światłem, krajobrazy przez co obraz jest jakby eteryczny i ulotny. Piękny. Po prostu.
Serial z 2006 roku był bardziej klimatyczny. Zauważyłam, że zarówno w formie serialu jak i filmu pominięto kwestię pokrewieństwa Jane z St John'em i jego siostrami, zresztą słusznie, dzisiaj wydaję się to naiwne. A co do zdjęć to rzeczywiście niezwykłe.
W serialu jest bardzo wyrażnie powiedziane, że Jane jest kuzynką St. Johna. W filmie rzeczywiście brakuje tej informacji. Zresztą według mnie, w tej produkcji, pominięto wiele kluczowych momentów i postacji. Ale zgadzam się,że zdjęcia były świetne. Scieżka dzwiękowa z serialu bardziej do mnie przemiawia, niz ta z Jane Eyre 2011
Wiesz, dla mnie zakończenie serialu, te kilka minut ,to takie mrugnięcie okiem do widza przez Susannę White i Sandy Welch .
A jednocześnie ten "landszaft" jest klamrą spinającą początek serialu, ze sceną malowania obrazu rodziny Reedów, z którego została wykluczona mała Jane, z końcem, gdzie już dorosła Jane Eyre zajmuje miejsce pośrodku obrazka ze wszystkim najbliższymi jej sercu. Przesłodzone, ale jakże urocze:)