A ja znowu ten film kojarzę ze względu na muzykę, a dokładniej świetny kawałek pasujący do tamtych czasów - Vince Neil z pierwszej płyty solowej "You're Invited (but your friend can't come)".
W ogóle jak spojrzeć wstecz to smiesznie się to ogląda, mam na myśli aktorów typu Fraser albo Austin, którzy dopiero po wielu latach doczekali się sławy.