Jeśli ktoś poszedł na ten film "od tak", bo nie miał nic do roboty lub w ogóle nie interesował się poprzednimi odsłonami, to niech lepiej o nim zapomni. Druga sprawa, jeśli pierwsze trzy części oglądałeś tak dawno, jak dawno ostatnim razem na ekranie pojawiał się Damon jako Bourne'a, to również powinieneś odświeżyć pamięć, bo gwarantuję, że nie pamiętasz paru szczegółów, ani tego w jaki sposób prowadzona była akcja, a to prowadzi tylko i wyłącznie do wystawiania niskich ocen "Jasonowi Bourne'owi".

Film kontynuuje tradycję rozpoczętą w "Bourne Identity" - styl kręcenia, narracja i ciąg przyczynowo skutkowy to ta sama szkoła, co we wcześniejszych odsłonach. Sceny akcji to oczywiście znienawidzona, trzęsąca się kamera, ale jeśli w nowym Bournie komuś to wadzi, to może rzeczywiście powinien odświeżyć sobie gruntownie jak wyglądała oryginalna trylogia z Damonem, albo w ogóle powinien wybrać inny film. Fabuła to znajomy styl - znowu mamy ludzi przy komputerach, znowu jest szybkie chodzenie w tłumnie, przesłuchania, bieganie, trochę strzelania, ucieczki i wszystko, co najlepsze - klasa sama w sobie i nie ustępuje temu, co było w poprzednich odsłonach.

Jedyny mankament to nieco "stagnacji" w scenariuszu - jest kolejna część układanki, co do przeszłości Bourne'a i jego motywacji, ale przeplata się to ze zbędnym wątkiem portalu społecznościowego. Poza tym, wszystko jest bardzo znajome, a jako fan Bourne'a z całą pewnością mogę polecić go takim jak ja - ludziom, którzy lubują się w sensacyjnym kinie szpiegowskim. Kiedy to Bond potyka się co i rusz, Bourne'a pozostaje w swoim żywiole i mimo 10 letniej przerwy, nadal wypada bardzo dobrze, nieco "zardzewiały", ale wciąż skuteczny. W skrócie - jest to godna kontynuacja tego, co działo się w "Ultimatum" 10 lat temu i aktualnie tak niską ocenę uważam za jakiś ponury żart - nie mam pojęcia, kto, w jaki sposób i na jakiej podstawie ocenił ten film tak surowo.