świeżo po seansie....i mam podobne odczucia co do Bonda (Spectre vs Skyfall). Po znakomitej trylogii Greengrassa do spólki z Limanem tym razem mamy mocny spadek o poziom, a nawet dwa...niby wszystko gra, tylko jest po prostu nudno...trzymajac sie terminologii szkolnej solidna czwórka i to tylko z powodu sentymentu do klasycznej juz dla mnie trylogii. Technicznie bez zarzutu, reżysersko również, słaby scenariusz - klisza. rozumiem, ze musimy ogladac to samo, bo konwenca taka a nie inna i to ciag dalszy przygod Bourne'a (w domysle kolejne czesci), ale mozna przeciez z tym budżetem sie odrobine bardziej postarać.... Greengrass podobnie jak Mendes nie mial z czego nakręcić coś dobrego. Mozna by sie tak czepiac przerostu formy nad trescia (pościgi) czy obsady (bez spoilerów - Vikander obsadzona w swojej roli to pomylka), tylko po co....zobaczyć mimo wszystko warto, bo co innego pozostaje. Coraz trudniej utrzymac poziom mimo coraz wiekszych budzetów...ciekawe dlaczego