Jedynie ostatnie 10 - 15 min. ratuje to "dzieło" przed zaliczeniem go do kat. "kompletne DNO" . Zwłaszcza sekujący białych czarny producent i "Buntownik z wyboru - 2". Ale to, co dzieje się wcześniej dowodzi, że reżyser nie wyszedł poza Freudowską fazę analną. Żałość!