Denerwuje mnie kampania reklamowa- w ten sposób można zajechać każdy film, a co jak co- mimo rodzaju dowcipów to nie jest film dla bezmózgich debili, którzy się na niego rzucą po usłyszeniu kilku tekstów, które mają "rozwalać". W końcu Smith mówi o swoim pokoleniu dla swojego pokolenia przede wszystkim, a ton tej opowieści to już jego osobista sprawa. Jedno jest pewne, ci, którzy chcą zrobić z "Jaya i..." drugi American Pie (a nawet już AP3) są pokopani. Co oczywiście nie znaczy, że "Jay i.." to arcydzieło, jednak trzymajmy jakieś standardy.