Jestem wielkim fanem Kevina Smitha i na filmie bawiłem się dobrze co nie zmienia postaci rzeczy, ze Smith poszedł na artystyczną łatwiznę rezygnując z jakiegokolwiek przekazu, genialność pozostałych filmów Smitha polegała na kontraście między czymś do pomyślenia a humorem dość ulicznym. Machina ma racje, to frajda ale tylko dla fanów pozostałych 4 dzieł reżysera z New Jersey.
Żarty dotyczące spraw sexu są spoko, zwłaszcza mina Cichego Boba kiedy usłyszał, że musi obsłużyć oralnie Jaya:) Gorzej z tymi dotyczącymi pierdzenia, jest za szybko, za kolorowo, fabuła dławi się budżetem. Nie dobrze że krytycy fe-no-me-na-lnej Dogmy, zbyt głupi i ślepo zapatrzeni w oślinioną sutannę pseudoautorytetów, dostają do ręki nowy oręż.
Hah słyszeliscie, że Dogma została o 50 min skrócona przez producentów? Może doczekamy się kiedyś wersji reżyserskiej na kasetach...