Kevin Smith mnie zadziwia. Nigdy bym nie obejrzał tego filmu gdyby nie to, że śmiertelnie się nudziłem. Spodziewałem się najgorszego dna. I co? Humor niezbyt wygórowany intelektualnie, ale w odróżnieniu do seksu z szarlotką śmieszny. Właściwie to nie wiem dlaczego ten film aż tak bardzo mi się spodobał. W pogoni za Amy strasznie mnie wynudził, a w trakcie oglądania Jaya..... świetnie się bawiłem. I pragnę zaznaczyć, że nienawidzę filmów dla przygłupawych amerykańskich nastolatków o seksie, narkotykach i spermie w piwie. Jay i ......... jest świetnym filmem dlatego, że Smith potrafił przez głupotę pokazać coś ciekawego. Bardzo osobisty film dla reżysera, sporo gwiazd i nawiązań do innych filmów. Polecam wszystkim Smithosceptykom,gdyż sam nim jestem (byłem?).